LKS Szaflary odniosły porażkę w wyjazdowym meczu drugiej kolejki V ligi z Jordanowem . Gospodarze zdobyli cztery bramki nie tracąc ani jednej.
Jordan Jordanów – LKS Szaflary 4-0 (1-0)
Bramki: 1-:0 Gromczak 10', 2-0 Gromczak 55', 3-0 Sochacki 56,' 4-0 Migas 83'.
Sędziował Piotr Filrit z Nowego Sącza. Żółte kartki: Czubin – Gałdyn, Rusnak.
Jordan: Sitarz – Hodana, Czyszczoń, Romaniak, Filipiak, Czubin (46' Ferek), Wróbel, Kucek, Karkula (65' Kołodziejczyk), Gromczak (75' J. Pietrzak), Sochacki (80' Migas).
Szaflary: Cisoń – Hajnos, Strama, Rusnak, Kurańda, Jarząbek, Gałdyn, Modła, Czernik, F. Kamiński, Mrugała (17' Antolec).
Zdaniem trenerów:
Jakub Jeziorski, Jordan Jordanów: Nasza przewaga była niepodważalna. Goście oddali w całym meczu dwa celne strzały na naszą bramkę i to w samej końcówce. My za to mieliśmy znów niezliczoną ilość sytuacji. Tym razem jednak już było lepiej z naszą skutecznością, choć tak naprawdę powinniśmy tych goli zdobyć co najmniej drugie tyle. Znów szczęścia brakowało Kuckowi, który podobnie jak z meczu z Ujanowicami ostemplował spojenie słupka z poprzeczką i słupek. W pozostałych sytuacjach świetnie interweniował bramkarz Szaflar Cisoń. Gdyby nie on goście wracali by do domów z dużo większym bagażem straconych bramek. Daleki jednak jestem od narzekań. Wygraliśmy pewnie i to się liczy.
Stanisław Budzyk, Szaflary: Gratuluję Jordanowi zwycięstwa. Byli w tym pojedynku o klasę lepszym od nas zespołem. Porażkę naszą tłumaczę tym, że wystąpiliśmy bez kilku podstawowych zawodników: Babonia, Szczepańca, Marka i P. Kamińskiego. W dodatku graliśmy praktycznie cały mecz w dziesiątkę bowiem w 17 minucie kontuzji doznał Mrugała a wchodzący za niego Antolec też zmagał się z urazem.
|