- To są sytuacje, których nie lubię najbardziej. Szczerze mówiąc, kiedy stałem na starcie i czekałem na swoją kolej byłem trochę przerażony. Potem miałem jedną sytuację, kiedy włosy stanęły mi dęba i podniosły kask – powiedział Rafał Sonik opisując dziewiąty etap tegorocznego Rajdu Dakar. Mimo obaw kapitan Poland National Team przyjechał na świetnym, czwartym miejscu i powrócił na trzecią pozycję w klasyfikacji generalnej. Etap we wspaniałym stylu wygrał Łukasz Łaskawiec, który powoli odrabia straty do ścisłej czołówki.
Jazda przez las z pewnością nie jest tym, do czego przywykli startujący w Dakarze kierowcy. Dziewiąty etap, nie dość że najdłuższy ze wszystkich tegorocznych (całkowity dystans 852 km i 593 km odcinka specjalnego) okazał się również jednym z najniebezpieczniejszych. - Po maratonie nie miałem najlepsze pozycji, bo przede mną startowało wielu motocyklistów i sporo quadów. Po przeczytaniu opisu odcinka byłem przerażony, bo jadąc w kurzu, bardzo wąską trasą, nietrudno trafić na kamień, korzeń, czy rozpadlinę. Żeby jednak zrobić dobry wynik trzeba było wyprzedzać. Dodatkowo motocykliści byli ode mnie znacznie szybsi na prostych, podczas gdy ja minąłem kilkunastu z nich jadąc lepiej technicznie na licznych, ostrych zakrętach – mówił Rafał Sonik.
- Miałem sytuację, w której włosy stanęły mi dęba i kask się od tego podniósł – relacjonował krakowianin. - Na ostrym zakręcie, jadąc z góry, trochę za późno przewinąłem roadbook i w ostatniej chwili zobaczyłem tam dwa wykrzykniki. Tuż przede mną pojawiła się ogromna, głęboka na około cztery metry dziura. Gdybym jechał tam w kurzu po motocykliście niemal na pewno bym tam wpadł. A wtedy to w dalszą drogę zabrałby mnie już chyba tylko helikopter...
SuperSonik mimo ostrożnej jazdy dojechał do mety z czwartym rezultatem, co dzięki problemom technicznym Sarela Van Biljona dało mu trzecią lokatę w "generalce". Znakomicie zaprezentował się Łukasz Łaskawiec, który sięgnął po etapowe zwycięstwo. - Dla mnie ten wynik jest tym bardziej cenny, że Łukasz, jak to mówimy w żargonie, nie jedzie "przez głowę", ale cały czas kontroluje swoją jazdę. Tego nie można powiedzieć o reprezentancie RPA, który dziś odpadł z rywalizacji, bo cały czas jechał "na wariata", opierając się na zasadzie, że albo się uda, albo nie. W końcu się nie udało. Dla Łukasza to na pewno bardzo motywujące, zwłaszcza że wcześniej miał problemy, które mogły wyeliminować go z rajdu.
Znów na pochwały zasłużyli pozostali członkowie Poland National Team. Jakub Przygoński uzyskał 14. czas i w klasyfikacji generalnej jest dziewiąty. Jacek Czachor był 26., a Marek Dąbrowski 86. Z niesłychaną regularnością jedzie Adam Małysz z Rafałem Martonem, którzy w poniedziałek minęli metę z 16. czasem, awansując w "generalce" na doskonałe 14. miejsce. Piotr Beuapre również zanotował najlepszy, jak dotąd wynik. Był 39. i wykonał ogromny skok na 40. lokatę wśród kierowców samochodów. Świetnie spisali się również "ciężarowcy". Załoga Baran, Boba, Jachacy stawiła się na finiszu z 22., a ekipa Szustkowski, Kazberuk, Białowąs z 31. rezultatem. W stawce ciężarówek tria z Polski zajmują odpowiednio 39. i 26. lokatę.
We wtorek Dakar kieruje się z powrotem na zachód, do brzegów Oceanu Spokojnego, nie opuszcza jeszcze jednak terytorium Argentyny. Etap z Cordoby do La Rioja dla quadów i motorów zaplanowano na dystansie 636 km, z czego 357 stanowić będzie odcinek specjalny. Samochody i ciężarówki pokonają 632 km w tym 353 km oesu. Na pięć dni przed metą w Santiago de Chile emocje rosną, bo teraz każdy najmniejszy błąd może okazać się piekielnie kosztowny.
Wyniki 9.etapu:
1. Łukasz Łaskawiec (POL) Yamaha 6:26.39
2. Marcos Patronelli (ARG) Yamaha + 01.05
3. Sebastien Husseini (NLD) Honda + 04.53
4. Rafał Sonik (POL) Yamaha + 06.05
Klasyfikacja generalna quadów:
1. Marcos Patronelli (ARG) Yamaha 29:06.10
2. Ignacio Nicolas Casale (CHL) Yamaha + 01:32.28
3. Rafał Sonik (POL) Yamaha + 02:08.44
...
5. Łukasz Łaskawiec (POL) Yamaha +03:05.49
|