W 21 kolejce spotkań grupy małopolsko-świętokrzyskiej III ligi, piłkarze Wolskiego Lubania Maniowy po bardzo słabym spotkaniu przegrali 0:3 z Beskidem Andrychów, dla którego była to pierwsza ligowa wygrana od 16 września.
Od pierwszej do ostatniej minuty to Beskid był stroną, która prezentowała się zdecydowanie korzystniej. Lubań miał olbrzymie problemy aby przedostać się na pole karne rywala. Wystarczy odnotować, że w przeciągu 90 minut gry maniowianie nie oddali celnego strzału na bramkę. W 47 min przy wyniku 0:1 Lubań miał rzut karny. Wykonujący go Sebastian Gąsiorek uderzył jednak obok prawego słupka bramki.
W szeregach Lubania zabrakło kontuzjowanych Rafała Hałgasa, Sebastiana Świerzbińskiego, z urazem grali Jacek Pietrzak i Maciej Górecki. Ten drugi w 28 min opuścił boisko. Występ całej czwórki w zaplanowanym na środę zaległym wyjazdowym meczu z Czarnymi Połaniec, stoi pod znakiem zapytania.
W trakcie pojedynku doszło do zamieszek sprokurowanych przez przybyłych na to spotkanie pseudokibiców Beskidu Andrychów. W 75 min wbiegli oni na murawę. Konieczna była interwencja służb policyjnych. Jedna z osób trafiła na komisariat.
Wolski Lubań Maniowy – Beskid Andrychów 0:3 (0:1)
0:1 Rupa 17, 0:2 Knapik 52, 0:3 Knapik 88. Sędziował Rafał Pąchalski z Krakowa. Żółte kartki: Anioł, Komorek – Knapik, Kliber. Widzów: 400
Lubań: Hładowczak – Anioł (68 Ostachowski), Czubiak, Gąsiorek, Górecki (28 Bachleda) – Komorek, Zawiślan, Krzystyniak, Gołdyn – Pietrzak, Karkula (60 Leoniak).
Beskid: Kudłacik – Tarabuła, Nahle, Kliber, Kapera – Kaczmarczyk, Adamus (90 Galos), Rupa, Chowaniec (86 Kowalczyk) – Moskała (87 Jurczak), Knapik.
Zdaniem trenerów
Marek Żołądź, Lubań: Słaby wynik i słaba gra. Niestety największy nasz problem tkwi w sferze mentalnej. Powoli to już przypomina traumę. Znów, podobnie jak przed tygodniem w meczu w Myślenicach tracimy bramkę po świetnym strzale z rzutu wolnego. Mogliśmy wrócić do gry. Wyszliśmy mocno zmobilizowani na drugą połowę. Szybko mogliśmy odrobić straty. Gąsiorek na treningach praktycznie nie mylił się z rzutów karnych. Tym razem zachował się fatalnie. To podcięło nam skrzydła. W kolejnych fragmentach jeszcze próbowaliśmy coś zdziałać, odkryliśmy się, co tak doświadczony i klasowy zawodnik jak Knapik potrafił wykorzystać. Bezsprzecznie Beskid wygrał w pełni zasłużenie. Dominował nad nami w każdym elemencie gry, zarówno w indywidualnym wyszkoleniu, jak i w grze zespołowej. My gdzieś zatraciliśmy swoje walory w ofensywie. Nie potrafimy kreować akcji. Brakuje nam lidera, który jedną akcją, potrafiłby zmienić obraz gry. W sparingach w okresie przygotowawczym wyglądało to całkiem nieźle. Zdobywaliśmy w nich sporą ilość tych goli, co optymistycznie nastrajało przed ligą. Teraz Mamy dwa dni aby pozbierać się psychicznie. Czekają nas arcytrudne i arcyważne spotkania w Połańcu i Bochni. Teraz już nie patrzymy aby gonić środek tabeli, tylko żeby uciekać od drużyn nas goniących. Musimy pokazać, że jesteśmy mocni i charakterni.
Krzysztof Wądrzyk, Beskid: Najważniejsze, że po tak długim okresie wygraliśmy. Już każdy nam zaczął wyliczać i wypominać ile to tych meczów ligowych już nie potrafiliśmy zwyciężyć. Bardzo potrzebowaliśmy więc tej wygranej. Fajnie też to, że zrewanżowaliśmy się Lubaniowi za porażkę na jesień. Nasza dominacja w tym meczu raczej nie podlegała dyskusji, choć kto wie jak potoczyłby się mecz, gdyby gospodarze wykorzystali rzut karny. Taka jest jednak piłka.