W niedzielnych meczach ligi okręgowej zwycięstwa zapisali na swoim koncie piłkarze Huraganu Waksmund oraz Podhala Nowy Targ. Pierwsi w iście hokejowych rozmiarach ograli najsłabszą w lidze Grybovie z kolei nowotarżanie w hicie rundy jesiennej wypunktowali w Rytrze tamtejszy Poprad.
Festiwal strzelecki
Huragan Waksmund – Grybovia Grybów 10:0 (2:0)
1:0 S. Drożdż 40, 2:0 S. Drożdż 43, 3:0 K. Waksmundzki 47, 4:0 K. Waksmundzki 49, 5:0 S. Drożdż 54, 6:0 S. Drożdż 56, 7:0 K. Waksmundzki 68, 8:0 S. Drożdż 69, 9:0 Siuty 74, 10:0 S. Drożdż 76. Sędziował Jan Kurek z Limanowej. Żółta kartka: K. Waksmundzki. Czerwona: D. Radzik (13 za faul taktyczny). Widzów: 100
Huragan: Rejczak (75 Trąbka) – M. Handzel, B. Handzel, J. Mroszczak (51 B. Waksmundzki), K. Potoczak – M. Potoczak (51 B. Mroszczak), Zagata (60 Siuty), M. Garcarz, M Mozdyniewicz – S. Drożdż, K. Waksmundzki.
Grybovia: D. Radzik – Drożdż, Łażeński, Kiełbasa, Kulpa – Kruczek, J. Radzik, Romanek, Urbański (13 Obrzut) – Motyka, P. Radzik.
Paradoksalnie goście ten mecz zaczęli całkiem obiecująco i w pierwszych kilku minutach sprawiali korzystniejsze wrażenie. Mogli nawet w 10 min objąć prowadzenie, ale po strzale Motyki, piłką minimalnie przeleciała nad bramką. Kluczowy moment tego spotkania nastąpił w 13 min gry. Bramkarz gości sfaulował przed swoim polem karny wychodzącego na czystą pozycję S. Drożdża za co ujrzał czerwoną kartkę. Do bramki Grybovii wszedł więc nominalny gracz z pola Obrzut, który dzielnie radził sobie do 40 min gry. Wtedy to właśnie rozpoczęła się strzelanina gospodarzy. Zaczął się S. Drożdż, który sfinalizował strzałem z 5 metra akcję lewą stroną K. Potoczaka. Jeszcze przed przerwą ten sam zawodnik podwyższył na 2:0, tym razem wykorzystując podanie z głębi pola od M. Garcarza. Huragan na dobre rozstrzelał się w drugich 45 minutach. Brylował w tym duet S. Drożdż – K. Waksmundzki. Ten pierwszy do dwóch goli z pierwszej połowy, dołożył jeszcze cztery kolejne. Waksmundzki z kolei skompletował w tej części gry hat-tricka. Ponadto gola zdobył też rezerwowy Siuty.
- Obowiązkiem było wygranie tego meczu. Zadowolony jestem bo nawet w takiej lidze sztuką jest zdobyć 10 goli. Szacunek też należy się gościom, bo mimo takich problemów, walczą w każdym meczu na tyle na ile mogą - ocenił trener Huraganu, Bartłomiej Walczak.
Magiczny kwadrans
Poprad Rytro – NKP Podhale Nowy Targ 0:3 (0:0)
0:1 samobójcza 65, 0:2 Janasik 76, 0:3 Czapp 78.
Podhale: Nykaza – Bobek, Gąsiorek, Anioł, Augustyn – K. Dudek (83 Bibro), Krzystyniak, Janasik, Misiura (73 Antolak) – Świerzbiński, A. Hajnos (67 Czapp)
Wygraną Podhale zapewniło sobie między 65 a 80 minutą gry. Kwadrans wystarczył podopiecznym Marka Żołędzia na zdobycie aż trzech bramek. W 65 min graczy Podhala wyręczył jeden z zawodników gospodarzy, który po akcji Świerzbińskiego i strzale K. Dudka, niefortunną interwencją skierował piłkę do własnej bramki. W 75 min na 0:2 podwyższył strzałem z okolic 12 metra Janasik, a trzy minuty później wynik meczu ustalił rezerwowy Czapp, który wykorzystał podanie Świerzbińskiego i uderzył precyzyjnie w dalszy róg bramki Popradu.
- Byliśmy mocno zdeterminowani aby wywalczyć jeden punkt, bo to powodowało, że utrzymalibyśmy przewagę w tabeli nad Popradem. Spodziewałem się, że gospodarze w tych pierwszych minutach mocno nas zaatakują. Tak też było. Byliśmy jednak świetnie zorganizowani w defensywie. Wybijaliśmy wszystkie atuty rywalowi z rąk. Graliśmy bardzo dojrzale, chłopaki realizowali skrupulatnie założenia taktyczne. Byłem pewien, ze bramki dla nas to tylko kwestia czasu. W przerwie uspokajałem zespół, że trzeba dalej być konsekwentnym w swoim działaniu. Tacy też byliśmy i efekty w postaci bramek przyszły – ocenił trener NKP Podhale, Marek Żołądź.