Polskie biathlonistki w składzie Krystyna Pałka, Magdalena Gwizdoń, Weronika Nowakowska-Ziemniak oraz Monika Hojnisz zajęły 10. miejsce w sztafecie 4x6 km
Polskie biathlonistki zajęły 10. miejsce w szatfecie 4x6 km / fot.: Szymon SikoraMistrzyniami olimpijskimi zostały Ukrainki (Vita Semerenko, Julia Dżyma, Valj Semerenko, Olena Pidruszna). Srebrne medale zdobyły Rosjanki (Julia Romanowa, Olga Zajcewa, Jekaterina Szumiłowa, Olga Wiłuchina), a brązowe Norweżki (Fanny Welle-Strand Horn, Tiril Eckhoff, Ann Kristin Flatland, Tora Berger).
Jako pierwsza w polskiej sztafecie wystartowała Krystyna Pałka, która bardzo słabo spisała się na strzelnicy notując cztery karne rundy, co już na początku zmagań wyeliminowało Polki z walki o olimpijskie medale. Po pierwszej zmianie prowadziły Włoszki (Dorothea Wierer) przed Rosjankami (Jana Romanowa) i Ukrainkami (Vita Semerenko). Polki znajdowały się na 15. pozycji.
- Jestem rozczarowana, bo patrząc na moją stratę wynikającą z rund karnych i dobierania amunicji, to z łatwością byśmy wygrały te zawody dziś. Dla mnie jest to niezrozumiałe skąd u mnie taka różnica w strzelaniu dziś. Ja wiem, że strzelam pewnie, nie boję się strzelania, lubię strzelać… Jestem po prostu w szoku, że aż taką różnicę miałam w strzelaniu i znów wszystko było na dole. Niestety muszę przyznać, że te igrzyska nie poszły po mojej myśli, ale tak bywa... - powiedziała Krystyna Pałka.
Następnie do boju ruszyła doświadczona Magdalena Gwizdoń, która starała się odrobić straty do rywalek. Polka biegła naprawdę dobrze, a do tego dołożyła niezłą dyspozycję strzelecką. Na półmetku zmagań liderowały Ukrainki (Julia Dżyma), które wyprzedzały Czeszki (Gabriela Soukalova) i Norweżki (Tiril Eckhoff). Gwizdoń wysunęła polską sztafetę na 12. miejsce.
Świetnie na trzeciej zmianie spisała się Weronika Nowakowska-Ziemniak, dzięki której Polki awansowały na 9. lokatę. Znakomicie dysponowane były w piątek Ukrainki (Valj Semerenko), które pewnie zmierzały po złoty medal, prowadząc po trzech zmianach. Za ich plecami meldowały się Norweżki (Ann Kristin Flatland) oraz Rosjanki (Jekaterina Szumiłowa).
- Nie będę odpowiadać za Krysię, nie wiem co się stało - powiedziała Weronika Nowakowska-Ziemniak. - Całe skupienie miała na dole i nie były to bezpośrednie jej błędy. A co się wydarzyło to trudno mi oceniać. Przed igrzyskami miałyśmy większe oczekiwania wobec siebie. Na pewno kibice i media też. Dziś jestem u szczytu własnych emocji, więc myślę, że jeszcze będziemy mogli się wypowiedzieć na ten temat jak one opadną. Trudno jest mi mówić, ale nie zamierzam tutaj płakać i rwać włosów z głowy. Bardzo mi przykro, ale życie toczy się dalej. Mam nadzieję, że jeszcze będziemy mogły pokazać na co nas stać, może jeszcze w tym sezonie - zakończyła zawodniczka.
Jako ostatnia w polskiej reprezentacji na trasę ruszyła Monika Hojnisz. W sztafecie ukraińskiej wystartowała Olena Pidruszna, która utrzymała przewagę nad rywalkami, wypracowaną przez koleżanki z reprezentacji, dzięki czemu Ukrainki zdobyły złoty medal. Drugie miejsce wywalczyły Rosjanki (Olga Wiłuchina), a trzecie Norweżki (Tora Berger). Polki ostatecznie zostały sklasyfikowane na 10. miejscu.