Kolejna niedziela upłynęła pod znakiem spotkań sparingowych drużyn z Podhala. Wiosenna aura jaka od dłuższego czasu nie opuszcza naszego regionu, sprawiła, że zespoły przeniosły się już na boiska z normalną nawierzchnią. Większość meczów odbywa się na rezerwowym boisku Dunajca Ostrowsko.
Wolski Lubań Maniowy – Kotelnica Watra Białka Tatrzańska 4:0 (1:0)
Bramki: Złocki, M. Firek, S. Kurnyta 2.
Lubań: Świerad – B. Gołdyn, Czubiak, D. Firek, Karkula – Kuziel, Złocki, Nowak, Noworolnik – K. Kurnyta, S. Kurnyta oraz H. Gołdyn, Grzywnowicz, Darowski, M. Firek, Kopytko, Kasica, Ostachowski, Górecki.
Watra: Szewczyk – Drobnak, Vreslilovic, G. Bochnak, Kowalczyk – Kuchta, Kociołek, Zubek, Gacek – T. Remiasz, Ł. Remiasz oraz Rabiasz, Kuszczak, Marszałek.
W składach obu drużyn pojawiły się kolejne nowe „twarze". W bramce Lubania w pierwszej połowie wystąpił Artur Świerad (wychowanek Sandecji Nowy Sącz) a w drugiej połowie Henryk Gołdyn (ostatnio Lubań Tylmanowa). Bramki Watry z kolei przez 70 minut strzegł Kamil Szewczyk (ostatnio Poprad Muszyna). Trzeba przyznać, że każdy z nich pokazał się z bardzo korzystnej strony. W zespole z Białki po raz kolejny zagrał też Paweł Kociołek oraz Słowak Peter Vraslilovic, który jednak w trakcie meczu nabawił się groźnie wyglądającej kontuzji.
- Przegraliśmy wysoko, ale przede wszystkim nie graliśmy tego co w ostatnich meczach. Wyglądaliśmy kiepsko taktycznie. Na domiar złego trzech naszych zawodników doznało kontuzji. Także ten sparing możemy spisać na straty. Odnośnie testowanego bramkarza, to będziemy rozmawiać aby do nas trafił. Widać, że zna swój fach, do tego jest w wieku młodzieżowca – ocenił trener Watry, Janusz Niedźwiedź.
- Kolejny bardzo udany dla nas sparing. Powiem szczerze, że zaczynam się powoli bać, że idzie nam aż za dobrze. Dzisiaj po raz pierwszy graliśmy na normalnym boisku. Warunki do gry nie były najlepsze, a mimo to potrafiliśmy się utrzymać długo przy piłce i stworzyć sobie naprawdę sporo fajnych sytuacji. Strzeliliśmy cztery bramki, a mogliśmy ich strzelić co najmniej drugie tyle. Na plus trzeba zapisać występ obu naszych bramkarzy. Chciałbym aby zostali z nami. Skomplikowała się bowiem sprawa z Arkiem Drągiem, któremu praca raczej nie pozwoli na grę w Maniowach na wiosnę - stwierdził trener Lubania, Łukasz Biernacki.
Huragan Waksmund – Babia Góra Lipnica Wielka 3:3 (1:3)
Bramki dla Huraganu: S. Drożdż 2, Siuty
Huragan: Trąbka – J. Mroszczak, P. Bryja, Cyrwus, B. Drożdż – D. Handzel, B. Handzel, A. Mozdyniewicz, K. Bryja - T. Mroszczak, Siuty oraz Rejczak, B. Mroszczak, K. Potoczak, S. Garcarz, S. Drożdż, Młynarczyk, M. Garcarz, Kolasa, P. Mozdyniewicz.
- Pierwsze 30 minut fatalne w naszym wykonaniu. Przez naszą ospałą grę i błędy w defensywie przegrywaliśmy już 0:3. Potem było trochę lepiej, ale i tak w porównaniu chociażby z meczem z Lubaniem, zagraliśmy dużo gorzej. Plusem jest to, że w końcu mieliśmy okazję zagrać na normalnym boisku, które jak na ten moment, było doskonale przygotowane – powiedział trener Huraganu, Bartłomiej Walczak.