W piątkowo-sobotnich meczach sparingowych najwyżej sklasyfikowany zespół z naszego regionu Poroniec Poronin przegrał na swoim boisku z rezerwami Cracovii Kraków. Swoje potyczki wygrały z kolei czwartoligowe drużyny Lubania Maniowy oraz KS Zakopane oraz piątoligowy LKS Szaflary.
Poroniec Poronin - Cracovia II 1:3 (0:1)
0:1 Kapustka 30, 1:1 Gadzina 54, 1:2 Szewczyk 80, 1:3 Szewczyk 89 z karnego. Sędziował Andrzej Opacian.
Poroniec: Hładowczak – Nowobilski, Piszczek, Bartos, Kępa (46 Stopka) – Folwarski (46 Waksmundzki), Chrobak (74 Antoł), Gogola, Zasadni (69 Lichacz), Stasik (46 Prokop) – Gadzina (60 Grela).
Cracovia II: Szarek (8 testowany I) – Klimczyk (46 Duszyk), Czernecki (67 Klimczyk), Kuligowski (46 testowany II), Wawrzynkiewicz - Krasuski, Kapustka, Gala (46 Kłusek), Szewczyk – Pająk (46 Piątek), Panek (46 Waśniowski).
Dla Porońca mecz z rezerwami ekstraklasowej Cracovii (IV liga), był ostatnim sparingiem w zimowym okresie przygotowawczym. Próba generalna, jakim więc dla poronian było to spotkanie, została przez nich oblana. Młoda drużyna z Krakowa w składzie z czterema zawodnikami, którzy znajdują się w kadrze pierwszego zespołu (Wawrzynkiewiczem, Kuligowskim, Kapustką oraz Szewczykiem) wysoko zawiesiła poprzeczkę gospodarzom, a jej zwycięstwo wcale nie było dziełem przypadku.
Szczególnie pierwsza połowa w wykonaniu Porońca rozczarowała. Co prawda posiadał on optyczną przewagę, częściej utrzymywał się przy piłce, ale miał duże problemy z tym aby przedostać się w pole karne rywala. Najlepszą okazję w tej części gry miał Marcin Folwarski, który w 10 min fatalnie spudłował uderzając piłkę głową z piątego metra, po dośrodkowaniu z lewej strony boiska przez Józefa Zasadniego. Za to goście tak naprawdę swoją jedyną groźną sytuację w pierwszej połowie wykorzystali. W 30 min po kontrataku Kapustka wbiegł w pole karne i co prawda za pierwszym razem trafił w słupek, ale przy dobitce już się nie pomylił.
W przerwie na ławce gospodarzy było gorąco. Trener Szymon Burliga ostro zrugał swoich podopiecznych, żądając od nich przede wszystkim większego zaangażowania w grę. I pierwsze minuty drugiej połowy były obiecujące. Szybko udało się doprowadzić do wyrównania. Artur Prokop uruchomił prostopadłym podaniem Rafała Gadzinę (najlepszy zawodnik Porońca w meczu), ten wbiegł w pole karne, minął zwodem bramkarza i posłał piłkę do pustej bramki. Kolejne minuty to jednak znów nienajlepsza postawa miejscowych. Szwankowała przede wszystkim w ich wykonaniu dokładność zagrań. Na domiar złego w samej końcówce dali oni dwukrotnie skontrować się rywalom. We znaki defensywie Porońca dał się Szewczyk. Najpierw w 80 min wykorzystał dokładne dogranie w polu karnym od Krasuskiego i z bliska nie dał szans Kubie Hładowczakowi, a w 89 min wykorzystał rzuty karny, którego sam wywalczył (faulował go Piszczek).
- Specjalnie na sam koniec zostawiliśmy sobie sparing z tak mocnym przeciwnikiem jak Poroniec. Był to dla nas taki miarodajny sprawdzian tego, czego od moich zawodników oczekuję w lidze. Cieszy wygrana, ale wciąż popełniamy dużo błędów w defensywie. Szczególnie jeżeli chodzi o wyprowadzanie piłki od tyłu. Było wiele strat, które przy lepszej jakościowo murawie, mogły się dla nas źle skończyć – ocenił trener Cracovii II Michał Wiącek.
- Nie martwi wynik, ale to, że był on kwintesencją tego co zaprezentowaliśmy na boisku. Nie daliśmy z siebie stu procent, pozwalając przeciwnikowi na zbyt wiele. Brakowało agresywności w naszej postawie. Czekają nas rozmowy na temat podejścia i zaangażowania. Ta porażka to taki lód na nasze głowy, bo po tych kilku ostatnich dobrych i obiecujących w naszym wykonaniu meczach, co poniektórzy mogli poczuć się zbyt pewnie. Mam nadzieję, że ta przegrana podziała pozytywnie na zespół. Powiedziałem chłopakom, że każdy trening, każdy sparing to walka o składzie. Po tym meczu mam nad czym myśleć. Nie mamy aż tak szerokiej kadry, która dała by nam np. możliwość wymiany całej „jedenastki", ale na dwóch, trzech pozycjach wciąż są znaki zapytania – twierdzi szkoleniowiec Porońca, Szymon Burliga.
Dunajec Nowy Sącz – Wolski Lubań Maniowy 3:5 (0:4)
Bramki dla Lubania: S. Kurnyta 3, Wardęga, Grzywnowicz
Lubań: Świerad (46 H. Gołdyn) – Karkula, D. Firek, Czubiak, B. Gołdyn – K. Kurnyta, Noworolnik, Kuziel, Wardęga – S. Kurnyta, Ciesielka oraz Złocki, Nowak, Grzywnowicz, M. Firek, Hagowski, Kopytko, Kasica, Jandura, Ostachowski.
- Mogę być zadowolony tylko z pierwszej połowy. Wynik 4:0 mówi sam za siebie. Mogliśmy się nawet pokusić o jeszcze większą ilość bramek, ale nie wykorzystaliśmy wielu okazji. A druga połowa? Powiedzmy, że się odbyła. Najwyraźniej zabrakło moim zawodnikom już ochoty do gry. Nonszalancja w defensywie raziła najbardziej. Straciliśmy 3 bramki, co ciekawe, wszystkie po rzutach karnych – ocenił szkoleniowiec Lubania, Łukasz Biernacki.
Lubań Tylmanowa – KS Zakopane 4:5 (1:3)
Bramki dla KSZ: Stępień 2, G. Grela, Utupski, Babicz.
KSZ: Dziedzic - Bachleda, Floryn, Gubała, Wszołek - Szlachta, Babicz, Drabik, Ustupski - G. Grela, Stępień oraz Paszuda, Sawina, Leniewicz, K. Gaura i Witoń.
- Wynik mówi sam za siebie. Nie wiem czy chłopcy zlekceważyli przeciwnika, czy jest jakiś inny powód ich niefrasobliwej gry w obronie. Zabrakło w naszej grze koncentracji i niekiedy wyglądało na to że można mecz wygrać "na stojąco", a tak się nie da. Trzeba walczyć, być skoncentrowanym, grać piłką, gryźć trawę przez całe 90 minut. Straciliśmy 4 bramki po ewidentnych błędach w obronie. Udało się nam jednak strzelić o jedną bramkę więcej i wygraliśmy to spotkanie. Trzeba sobie szczerze powiedzieć że jest nad czym pracować przed pierwszym spotkaniem w lidze – stwierdził trener KSZ, Jerzy Grabara.
LKS Szaflary – LKS Skalni Zaskale 6:3 (4:1)
Bramki dla Szaflar: Gogolak 2, Marduła, P. Kamiński, Joniak, Magulski.
Szaflary: I połowa: Cisoń - Hajnos, Palenik, Strama, Kułach - Gogolak, Marek, P.Kamiński, Joniak - Szczerba, Maciaś. II połowa: Cisoń - Czajkowski, Cebulski, Rzepka, Kuranda - P.Kamiński, Baboń, Jarząbek, K.Kamiński - Marduła, Magulski.
- Mecz bez historii. Potraktowaliśmy go treningowo. Trener Zaskala Stanisław Strama poprosił mnie abyśmy rozegrali taki mecz i przyjąłem jego propozycję. Graliśmy w tym spotkaniu dwoma składami – powiedział trener Szaflar, Andrzej Łukaszczyk.