W meczu sparingowym byłego z obecnym przedstawicielem Podhala na szczeblu rozgrywek trzecioligowych, Lubań Maniowy uległ na swoim boisku 0:4 Porońcowi Poronin.
Wynik końcowy nieco zaciera obraz tego spotkania. Przez 60 minut miał on bowiem w miarę wyrównany przebieg, z sytuacjami bramkowymi z obu stron. Poroniec wykorzystał już swoją pierwszą, składną akcję. W 4 min Józef Zasadni w swoim stylu na lewej stronie boiska wymanewrował defensywę Lubania, następnie dograł piłkę w pole karne wzdłuż linii bramkowej, a „zamykający" akcję Rafał Gadzina z najbliższej odległości tylko dopełnił formalności. W 16 min powinno być 1:1. Po dynamicznej akcji skrzydłem Roberta Karkuli, piłkę w polu karnym Porońca przejął Sylwester Kurnyta, minął Rafała Gawrona, uderzył, ale zmierzającą do bramki piłkę niemal z linii bramkowej wybił Dawid Bartos. Minutę później akcja przeniosła się na drugą stronę i po dograniu Rafała Waksmundzkiego, z pięciu metrów fatalnie przestrzelił Michał Stasik.
W drugiej połowie z minut na minutę rosła przewaga Porońca. Już na samym początku tej części gry okazję mieli Marcin Grela (jego strzał obronił Artur Świerad) oraz Marcin Folwarski (nie trafił głową w piłkę mając przed sobą pustą bramkę). Pierwszy z wymienionych zrehabilitował się w 63 min, kiedy otrzymał świetne podanie z głębi pola od Bartosa i wykorzystał sytuację sam na sam ze Świeradem. Ten sam duet wypracował w 88 min bramkę numer trzy dla Porońca, a wynik meczu w 90 min ustalił kolejny rezerwowy, Mateusz Antoł, wykorzystując precyzyjne podanie z prawego skrzydła od Folwarskiego.
- Fajny sparing z mocnym przeciwnikiem. Przegraliśmy zdecydowanie za wysoko. Nie zasłużyliśmy aż na tak dotkliwą przegraną. Gole traciliśmy jednak w momencie kiedy już było na boisku w naszych szeregach, zdecydowanie więcej młodych, niedoświadczonych jeszcze zawodników. Walczyli, starali się, ale nie grali tego co sobie założyliśmy i co do momentu straty drugiego gola, zespół umiejętnie realizował. Momentami to my mieliśmy w tym spotkaniu inicjatywę. Potrafiliśmy się utrzymywać przy piłce. Mieliśmy swoje sytuacje w pierwszej połowie. Nie wykorzystaliśmy ich, a sami straciliśmy bramkę po można powiedzieć, jednym jedynym błędzie w defensywie. Po przerwie szwankowało u nas ostatnie podanie. Mamy jeszcze dwa tygodnie do ligi, ale myślę, że w przyszłość możemy patrzeć z optymizmem – przyznał trener Lubania, Łukasz Biernacki.
- Nie planowaliśmy tego sparingu, ale gospodarze początkiem tego tygodnia wyszli z taką propozycją, więc z niej skorzystaliśmy. Zagraliśmy już lepsze spotkanie niż ostatnio z rezerwami Cracovii, choć jeszcze nie było to, co grać powinniśmy. To nie jest jeszcze to tempo, to nie jest ta pewność zagrań, którą prezentowaliśmy chociażby w trakcie spotkań na obozie w Dzierżoniowie. Po tych słabszych ostatnich meczach – głównie mam tutaj na myśli ten przegrany z drużyną z Krakowa - mozolnie musimy odbudowywać wiarę w siebie i swoje umiejętności. Plus na pewno to postawa naszych młodych zawodników. Cieszą gole na przełamanie Marcina Greli czy Mateusz Antoła. To tylko dowodzi, że mamy wyrównaną kadrę i każdy z 21 zawodników jacy są w zespole będzie dostawał swoją szansę i musi starać się ją wykorzystywać – ocenił szkoleniowiec Porońca, Szymon Burliga.
Wolski Lubań Maniowy – Poroniec Poronin 0:4 (0:1)
0:1 Gadzina 4, 0:2 Grela 63, 0:3 Grela 81, 0:4 Antoł 88. Sędziował Krzysztof Sekułowicz. Żółta kartka: Grela
Lubań: Świerad (75 H. Gołdyn) – Karkula (72 Kasica), Czubiak, D. Firek (80 Kopytko), B. Gołdyn (70 Grzywnowicz) – Kuziel (58 Ostachowski), Nowak (46 Górecki), Noworolnik (70 Jandura), Złocki (70 Nowak, 82 M. Firek) – S. Kurnyta (46 Ciesielka), K. Kurnyta (46 Darowski).
Poroniec: Gawron (46 Hładowczak) – Nowobilski (46 Stopka), Bartos, Piszczek, Kępa (61 Rusnak) – Zasadni (72 Antoł), Prokop (78 Baca), Chrobak , Waksmundzki (75 Lichacz), Stasik (46 Grela) – Gadzina (46 Folwarski)