Widmo degradacji coraz bardziej zagląda w oczy piłkarzy trzecioligowego Porońca Poronin. Podopieczni Marcina Menelskiego przegrali bowiem kolejny ligowy mecz. Tym razem w 30 kolejce ulegli 2:3 Sole Oświęcim, mimo że po blisko godzinie gry prowadzili już 2:0.
Pierwsza połowa wyrównana z nielicznymi sytuacjami z obu stron. W 2 min Maciej Żurawski uderzał z 10 metrów, ale udanie interweniował Kamil Talaga. Potem w 13 i 20 min gry dwukrotnie groźnie było pod bramką Porońca po rzutach wolnych wykonywanych przez Łukasza Ząbka. Za pierwszym razem piłka trafiła w poprzeczkę, a za drugim razem po rykoszecie od głowy Pawła Kępy, z trudem na rzut rożny sparował ją Marcin Juszczyk. W 28 min rzut wolny z okolic 20 metra przed bramką Soły mieli gospodarze. Do piłki podszedł Maciej Żurawski, uderzył nad murem i piłka po rękach Talagi wpadła do bramki. W 39 min goście mogli wyrównać, ale po strzale Mateusza Glenia, piłkę z linii bramkowej wybił Kępa. Jeszcze w 39 min Rafał Waksmundzki „skiksował" trzy metry przed bramką Soły.
W drugiej połowie w szeregach gospodarzy zabrakło Żurawskiego, który zgłosił uraz mięśniowy. Zaczęła się ona jednak doskonale dla Porońca, który w 50 min po kapitalnym strzale z 30 metrów Macieja Gogli podwyższył prowadzenie. Goście nie dali jednak za wygraną i z każdą kolejną minutą coraz bardziej dominowali na boisku. W głównej roli wystąpił w ich szeregach Paweł Cygnar. W 56 min jego strzał jeszcze Juszczyk zdołała ofiarną interwencją wybronić, ale dwie minuty później już był bez szans, po tym jak uderzona z okolic 25 metra przez pomocnika Soły piłka wylądowała w przeciwległym „okienku" bramki. W 66 min było już 2:2 po kolejnym precyzyjnym uderzeniu, tym razem po ziemi, Cygnara. Przyjezdni poszli za ciosem i w 74 min zdobyli gola, jak się okazało na wagę zwycięstwa. Bohaterem tej akcji był wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Przemysław Knapik, który po dograniu z prawej strony w pole karne, zdecydował się na strzał bez przyjęcia, z którym Juszczyk sobie nie poradził. Gospodarze uratować mogli remis w doliczonym czasie gry, ale po strzale głową Folwarskiego, piłkę zmierzającą do bramki w ostatnim momencie zatrzymał Cygnar.
Zdaniem trenerów:
Marcin Manelski, Poroniec: Przykro mi to mówić, ale pokazaliśmy tym meczem, że jesteśmy amatorami. Nie mamy prawa popełniać takich błędów w defensywie, jak to miało miejsce w tym spotkaniu. Do tej 60 minuty wydawało się, że ciężką walką jesteśmy w stanie wygrać to spotkanie. Niestety najwyraźniej nie zasługujemy na grę w III lidze. Nie da się ukryć, że daliśmy się przede wszystkim stłamsić w linii pomocy. Widać też, że nie jesteśmy przygotowani na mecz co trzy dni.
Sebastian Stempelewski, Soła: Skłamałbym gdybym powiedział, że nie mieliśmy w pamięci tego jesiennego spotkania, kiedy to my graliśmy w piłkę, a Poroniec strzelał nam gole. Podobnie to wyglądało z początku w tym meczu. Byliśmy jednak tym razem konsekwentni w tym co sobie zaplanowaliśmy. Nie po raz pierwszy pokazaliśmy też, że jesteśmy mocni pod względem fizycznym. Oczywiście w końcówce cofnęliśmy się mocniej pod własną bramkę, ale to była konsekwencja tego, że gospodarze zaczęli grać długie piłki na wysokich napastników i pomocników. Naturalne więc było, że musieliśmy przede wszystkim bronić własnej bramki.
Poroniec Poronin – Soła Oświęcim 2:3 (1:0)
Bramki: 1:0 Żurawski 28, 2:0 Gogola 50, 2:1 Cygnar 58, 2:2 Cygnar 66, 2:3 Knapik 74.
Poroniec: Juszczyk – Nowobilski, Piszczek, Chrobak, Kępa – Waksmundzki, Prokop, Gogola (64 Stasik), Stopka (76 Grela) – Gadzina (33 Zasadni), Żurawski (46 Folwarski).
Soła: Talaga – Jamróz, Skrzypek, Sałapatek, Ząbek – Stanek (85 Szopa), Dynarek, Cygnar, Gleń – Janeczko (64 Knapik), Snadny (90 Jasiński).
Sędziował: Ra
Kolejne spotkanie wyjazdowe piłkarze Porońca rozgrają 24 maja z Koroną Kielce.