Nie było niespodzianki w ostatnim ćwierćfinale Pucharu Polski na szczeblu Podhalańskiego Podokręgu Piłki Nożnej. Występujący w lidze okręgowej gracze LKS Szaflary na swoim boisku ulegli 2:4 trzecioligowemu Porońcowi Poronin. Spotkanie wcale jednak nie było jednostronnym widowiskiem.
Goście dobrze zaczęli. Już w 2 minucie mogli prowadzić, ale po strzale Rafała Waksmundzkiego piłka trafiła w słupek. Minęło 9 minut i Poroniec jednak dopiął swego. Błąd popełnił bramkarz gospodarzy, który w niegroźnej sytuacji powalił we własnym polu karnym Macieja Lichacza. Arbiter bez wahania wskazał na rzut karny, zamieniony na gola przez Waksmundzkiego. Wydawało się, że następne gole dla gości to kwestia czasu, a tymczasem kolejne minuty to bardzo wyrównana gra. Co więcej to Szaflary były bliższe zdobycia bramki, ale po strzale Floriana Kamińskiego, świetnie interweniował Rafał Gawron.
Początek drugiej połowy to niemal kopia z początku meczu. W 49 min Gawron spod własnej bramki wykopał piłkę daleko do przodu, Grela ładnie ją „zgasił" wbiegł odważnie w pole karne uprzedziła obrońców i bramkarz z Szaflar, i końcem buta skierował piłkę do bramki. Zrobiło się więc 0:2. To jednak nie było koniec emocji. W 54 min bowiem gospodarze „złapali" kontakt. Po wrzucie piłki z autu Jarząbka w pole karne Porońca, piłka minęła kilu zawodników, trafiła do P. Kamińskiego, który na wślizgu wepchnął ją do siatki. Gospodarze próbowali iść za ciosem, ale im mecz trwał dłużej, tym coraz mocniej zaczęło brakować im sił. Poroniec to wykorzystał. W 68 min trzeciego gola zdobył dla niego Bartłomiej Piszczek, który celnie główkował z 8 metrów po „miękkim" dośrodkowaniu Mateusza Chrobaka. Chrobak sam wpisał się na listę strzelców sześć minut później, kiedy sfinalizował akcję Waksmundzkiego. W 84 min rozmiary przegranej gospodarz zmniejszył Marcin Czajskowski, który z bliska dobił piłkę, która trafiła w poprzeczkę po uderzeniu z rzutu wolnego P. Kamińskiego.
- Myślę, że nie mamy się czego wstydzić. To był naprawdę dobry mecz w naszym wykonaniu. Zaczęliśmy troszkę spięci, ale potem z chłopaków zeszła trema i walczyli jak równy z równym z dużo wyżej notowanym rywalem. W końcówce zaczęło nam trochu brakować sił, ale to była konsekwencja tego, że daliśmy z siebie wszystko w tym meczu. Cieszy, że po raz kolejny zdobyliśmy gole po stałych fragmentach gry. Zaczyna to być naszą mocną stroną – ocenił trener koordynator LKS Szaflary, Stanisław Budzyk.
- Było trochę emocji, ale tym zazwyczaj charakteryzują się mecze pucharowe. Gospodarze ambitnie walczyli, a my po raz kolejny sami robiliśmy sobie problemy. W przerwie nie obyło się bez mojej reprymendy, bo najwyraźniej nie wszyscy pojęli to co mówiliśmy sobie przed meczem. W drugiej połowie już gospodarze opadli z sił, przez co nam grało się łatwiej.Nie ustrzeligśmy się jednak kolejnego błędy po któym straciliśmy drugiego gola. To zdarzyć się nie powinno – przyznał trener Porońca, Marcin Manelski.
W półfinale Pucharu Polski na szczeblu PPPN Poroniec zmierzy się z A klasowym Orkanem Raba Wyżna. W drugiej parze rywalizować będą zespoły Huraganu Waksmund i Wolskiego Lubania Maniowy.
LKS Szaflary (V) – Poroniec Poronin (III) 2:4 (0:1)
Bramki: 0:1 Waksmundzki 9 z karnego, 0:2 Grela 49, 1:2 P. Kamiński 54, 1:3 Piszczek 68, 1:4 Chrobak 72, 2:4 Czajkowski 84. Sędziował Zbigniew Suwada z Jabłonki. Żółte kartki: Baboń – Piszczek. Widzów: 200
Szaflary: Cisoń – Magulski, Strama, Hajnos, Handzel (69 Palenik) – Szczerba (66 Joniak), F. Kamiński, Jarząbek, Marduła (46 P. Kamiński) – Baboń (76 Czajkowski), Gogolak.
Poroniec: Gawron – Bartos, Piszczek, Chrobak, Lichacz – Folwarski (67 Antoł), Prokop, Stasik (60 Stopka), Zasadni (60 Nowobilski) – Grela, Waksmundzki (75 Bachleda Baca)