Pierwszą porażkę w trzecim meczu rozgrywek II ligi poniosły piłkarki Rysów Bukowina Tatrzańska. Na boisku w Ostrowsku uległy one 2:3 w dramatycznych okolicznościach Bronowiance Kraków, tracąc decydującego gola w 90 minucie.
W przedmeczowych opiniach Bronowianka był zdecydowanym faworytem tego spotkania. To zespół ograny już na poziomie drugoligowym, który w tym sezonie chce włączyć się do walki o awans. Skład zespołu w większości tworzą reprezentantki Małopolski a kapitanem drużyny jest doświadczona Agnieszka Karcz, mająca za sobą grę na boiskach ekstraklasy.
Rysy wcale jednak nie przestraszyły się renomowanego rywala i po 45 minutach zanosiło się na niespodziankę. W 13 minucie gospodynie objęły prowadzenie. Po akcji prawą stroną Dominiki Martinczak i jej dograniu w pole karne, jednak z krakowianek przy próbie interwencji skierowała piłkę do własnej bramki. Co prawda w 24 min Bronowianka wyrównała po rzucie rożnym, ale niespełna dwie minuty później kapitalnym uderzeniem zza pola karnego, Danuta Pisowicz ponownie wyprowadziła Rysy na prowadzenie.
Im spotkanie dłużej trwało, tym rósł napór krakowianek. Szczególnie w drugiej połowie ich przewaga była bardzo wyraźna. Kapitalnie interweniowała jednak bramkarka Rysów, Daria Miśkowiec. Szczególnie jej parada z 62 minuty zrobiła olbrzymie wrażenie na obserwatorach tego pojedynku. Dwie minuty później Miśkowiec już jednak nie zapobiegła utracie gola, choć nie dużo jej do tego zabrakło. Piłka po jej rękach wpadła do bramki. Wynik 2:2 utrzymywała się do 90 minuty. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, przyjezdne wykonywały rzut wolny z okolic własnego boiska. Po mocnym dośrodkowaniu w pole karne Rysów, zrobiło się w nim zamieszanie, piłka trafiła do Karcz, która zachowała zimną krew i mierzonym, płaskim strzałem tuż przy słupku dała wygraną swojej drużynie. Na nic zdały się głośne protesty gospodyń, które sugerowały pozycję spaloną.
- Na pewno bolesna jest porażka w takich okolicznościach. Swoją walecznością, ambicją i sercem zasłużyliśmy przynajmniej na punkt w tym meczu. Z drugiej strony wiedzieliśmy z kim gramy. Bronowianka to zespół, którzy przewyższa nas doświadczeniem i to był klucz w tym spotkaniu do zwycięstwa. Pierwsza połowa bardzo dobra w naszym wykonaniu, w drugiej daliśmy się zepchnąć do defensywy. Czy był spalony przy drugiej bramce? Większość mówi, ze tak. Ja się nie podejmę oceny – ocenił trener Rysów, Paweł Podczerwiński.
Rysy Bukowina Tatrzańska – Bronowianka Kraków 2:3 (2:1)
Bramki dla Rysów: samobójcza 13, Pisowicz 26.
Rysy: Miśkowiec – A. Ślęczek, Darda, Nowobilska – Czubernat (36 Chowaniec, 76 Wlaźlak), Martinczak, Pisowicz, Batkiewicz (84 Turza) – Misiura, Kukuczka.