NOŻNA. Kolejne ligowe mecze rozegrały dwie kobiece drużyny z Podhala. Obie tym razem schodziły z boiskach w roli pokonanych. Drugoligowe Rysy nie sprostały rezerwom ekstraligowego Górnika Łęczna, z kolei trzecioligowe LKS Szaflary, uległy faworyzowanej drużynie Starówki Nowy Sącz.
II liga
Górnik II Łęczna – Rysy Bukowina Tatrzańska 7:1 (6:0)
Bramka dla Rysów: Martinczak.
Rysy: Miśkowiec – Nowobilska, Darda, W. Ślęczek- Podżus, A. Ślęczek, Martinczak, Wójcik, Pisowicz – Misiura, Kukuczka.
- Trudno było spodziewać się innego rezultatu, jak w składzie drużyny gospodyń było aż 7 zawodniczek, które są, bądź jeszcze nie dawno byłym w kadrze pierwszego zespołu, który gra w ekstraklasie. Różnica była widoczna gołym okiem. W pierwszej połowie kompletnie nie byliśmy się w stanie przeciwstawić. Nie mam do zespołu żadnych pretensji. Dziewczyny walczyły, starały się, ale niestety umiejętnościami wyraźnie ustępowały. I powiem szczerze, że te sześć straconych goli, to i tak niezły wynik. Zadowolony jestem bardzo z drugiej połowy, którą zremisowaliśmy 1:1. Graliśmy już z większym luzem. Były i takie momenty, kiedy gra była wyrównana – ocenił trener Rysów Paweł Podczerwiński.
W drużynie z Bukowiny Tatrzańskiej zadebiutowała w tym spotkaniu 32 letnia Barbara Wójcik, która ma za sobą występy na boiskach ekstraklasy w barwach AZS UJ Kraków. – Musieliśmy poszukać wzmocnień, bo nasza sytuacja kadrowo wyglądała coraz gorzej. Kontuzja wyeliminowała na dłuższy czas Klaudię Butas, jest też sporo innych drobniejszych urazów, do tego dochodzą sprawy związane z pracą zawodową dziewczyn. Wójcik została polecona przez Sandrę Podżus. Wprawdzie dwa lata temu oficjalnie zakończyła karierę, ale cały czas ma kontakt z piłką, przez udział w turniejach. Zgodziła się nam pomóc. Trudno ją oceniać na podstawie jednego meczu, w dodatku z tak trudnym przeciwnikiem, niemniej kilka razy potwierdziła, że sporo potrafi – wyjaśnił Podczerwiński.
W najbliższą niedzielę w Białce Tatrzańskiej Rysy zagrają mecz ligowy z Dap Dębica. Początek spotkania o godzinie 15.
III liga
LKS Szaflary – Starówka Nowy Sącz 3:5 (3:2)
Bramki dla Szaflar: Obyrtacz 2, Borowicz.
Szaflary: J. Gał - Pudzisz, Rusnak, Pańszczyk N., Bałos (79 Bulanda) – Borowicz, K. Pańszczyk , Obyrtacz, Michalczewska( 72 Mucha), Gil - Marek ( 72 P. Kułach)
- Zaczęliśmy nienajlepiej bo już w pierwszej minucie straciliśmy bramkę. To jednak nie załamało moich dziewczyn. I w 21 min wyrównaliśmy po strzale z dystansu Basi Obyrtacz. Chwilę później kolejny błąd w kryciu, kosztował nas utratę kolejnej bramki. I znów dobrze zareagowaliśmy po tej stracie. Jeszcze przed przerwą odrobiliśmy straty z nawiązką. Wyrównała ponownie Obyrtacz , tym razem strzałem głową, a tuż przed przerwą Justyna Borowicz wyprowadziła nas na prowadzenie strzałem z rzutu wolnego. W przerwie uczulałem dziewczyny, że to nie koniec meczu i Starówka na pewno rzuci się na nas. I to się sprawdziło. Wyszło większe ogranie i doświadczenie nowosądeczanek w szeregahc których prym wiodła Słowaczka Maslejova. Broniliśmy się dzielnie, ale każdy nasz nawet drobny błąd, powodował zagrożenie pod naszą bramką i skutkował stratą gola. Mieliśmy też i swoje okazje w tej połowie. Nie wykorzystaliśmy ich jednak, łącznie z rzutem karnym w samej końcówce. O ile przed meczem pewnie taki wynik brałbym w ciemno, to jednak po meczu mam mały niedosyt. Na pewno cieszy mnie to, że dziewczyny nie przestraszyły się tak mocnego przeciwnika i wysoko zawiesiły mu poprzeczkę. Szansa na rewanż nadarzy się już we środę, kiedy także na swoim boisku zagramy ze Starówką mecz pucharowy. Początek o godzinie 17 – podsumował trener Szaflar, Konrad Dygoń.
Fot. Paweł Budzyk – www.owen-desing.com