W 15 kolejce spotkań grupy małopolsko-świętokrzyskiej III ligi, zespół Marcina Manelskiego zremisował 1:1 z Łysicą Bodzentyn. Na dwie kolejki przed końcem rundy Poroniec zajmuje 4 lokatę w tabeli. Następne spotkanie 8 listopada podopieczni Marcina Manelskiego rozegraja na wyjeździe z Popradem Muszyną.
- Szkoda pierwszej straty punktów na swoim boisku, ale jak się mówi, jeżeli nie da się wygrać, to trzeba umieć zremisować. Dlatego szanujemy ten punkt. Na pewno jednak niedosyt pozostał. Jeżeli chce się wygrywać, to takie sytuacje jaki my mieliśmy w pierwszej połowie trzeba umieć wykorzystywać. Co do karnego, to na pewno była to dosyć kontrowersyjna sytuacja, ale ja powiem tak: los oddał nam to co zabrał nam w Skarżysku Kamiennej – ocenił trener Porońca, Marcin Manelski.
- Życzyłbym sobie, żeby z takim sędziowaniem jak w tym spotkaniu, nie było mi dane się już spotkać. Arbiter obu drużynom, po prostu przeszkadzał dzisiaj w grze w piłkę. Przyjechaliśmy do Poronina przynajmniej po punkt. Cel udało się zrealizować, ale niestety gdyby nie błędna decyzja sędziego, mogliśmy ich mieć trzy – przyznał szkoleniowiec Łysicy, Arkadiusz Bilski.
Poroniec Poronin – Łysica Bodzentyn 1:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Kalista 39, 1:1 Prokop 48 z karnego.
Poroniec: Damian – Kępa ŻK, Mikołajczyk ŻK, Piszczek, Zielonka – Folwarski, Prokop, Lizak, Leszczak – Łyduch (73 Gadzina), Kmiecik.
Łysica: Dymanowski – Fortuna (88 Kiełbasa), Kardas, Szymoniak, Płusa – Pawłowski ŻK, Wiecha, Kalista, Kaczmarek (74 Kula) – Hajduk, Anduła (86 Michta).
Sędziował Michał Górka z Tarnowa. Widzów: 300