Trzy z czterech podhalańskich drużyn grających w rozgrywkach grupy wschodniej IV ligi, swoje mecze 15 kolejki spotkań rozegrały już w sobotę. Najwięcej powodów do radości mają gracze NKP Podhala, którzy wygraną nad Bariczanką Barcice zapewnili sobie tytuł mistrza jesieni. Wyjazdowe spotkanie w Gorlicach wygrała z kolei Watra Białka Tatrzańska. Przegrał za to w Bochni, Lubań Maniowy.
NKP Podhale Nowy Targ – Barciczanka Barcie 3:2 (1:1)
Bramki: 1:0 Gąsiorek 29, 1:1 Solarz 35, 2:1 R. Antolak 49, 3:1 Gąsiorek 51, 3:2 K. Tokarczyk 54 z karnego.
Podhale: Truty – Janasik, Gąsiorek, Hałgas, Bobak (56 Anioł) – Lichacz ŻK (90 Mroszczak), Gogola, Świerzbiński, Misiura – Hajnos (46 K. Dudek), R. Antolak.
Barciczanka: Bieniek – Solarz, Baran ŻK, Kandyfer ŻK, Zawiślan – Maślejak, Krupa, Kantor, Nowak (64 Chochorowski) – K. Tokarczyk, Ogorzały.
Sędziował Marcin Ciepły z Krakowa. Widzów: 150
Pierwsi groźną sytuację w tym meczu tworzyli sobie goście. W 23 min po uderzeniu Krupy z narożnika po karnego, piłkę zmierzającą do bramki zatrzymał Gąsiorek. W 29 min Podhale wykonywał rzut wolny z lewej strony boiska. Po centrze Hajnosa, Gąsiorek lekko trącił głową futbolówkę czym zmylił interweniującego Bieńka. W 35 min był już remis. Tym razem przyjezdni wykonywali rzut wolny. Bezpośrednio uderzona przez Solarza piłka minęła mur ustawiony przez nowotarżan i wpadła do bramki tuż przy słupku. W 38 min goście mogli prowadzić, ale po uderzeniu Tokarczyka, tym razem Hałgas wybił piłkę niemal z linii bramkowej.
Pierwsze 10 minut drugiej połowy przyniosło aż trzy gole. Pierwsze dwa zdobyli gospodarze. W 49 min po dośrodkowaniu z prawej strony K. Dudka, R. Antolak wprawdzie nie czysto trafił piłkę głową, ale ta i tak przelobowała Bieńka. W 51 min z rzutu wolnego dośrodkował z kolei Świerzbiński, a po raz drugi w tym meczu głową piłkę do bramki Barciczanki skierował Gąsiorek. W 54 min Gąsiorek we własnym polu karnym sfaulował Nowaka, a „jedenastkę" wykorzystał Tokarczyk. Więcej bramek w tym meczu nie padło, choć kilka okazji jeszcze obie drużyny sobie stworzyły. Najlepszą z nich miał w 86 min gracz Podhala Dudek, ale po dograniu Świerzbińskiego wzdłuż linii bramkowej, fatalnie spudłował z 3 metrów.
- Nie było to łatwe dla nas spotkanie. Sami jednak sobie je komplikowaliśmy, chociażby przez takie niepotrzebne faule, jak ten w skutek którego ukarani zostaliśmy rzutem karnym. Najważniejsze, że wygraliśmy i to z dobrym zespołem jakim jest zespół z Barcic. Cieszy też bardzo, że zostaliśmy mistrzem rundy jesiennej. Taki był nasz cel i fajnie, że udało się nam go zrealizować – podkreślił trener Podhala, Marek Żołądź.
- Fatalne, nieodpowiedzialne zachowanie przy stałych fragmentach gry zadecydowało o naszej przegranej. Nie potrafimy się od dłuższego czasu wyzbyć tych błędów. Szkoda, bo na tle lidera, nasza młoda drużyna wyglądała całkiem nieźle – ocenił trener Barciczanki, Tomasz Szczepański.
Glinik Gorlice – Watra Białka Tatrzańska 0:2 (0:2)
Bramki: 0:1 Gryboś 11, 0:2 Drobnak 25.
Watra: Szewczyk – Kowalczyk, Zinyak, Zientara, Drobnak – Kuchta (59 Gacek), D. Duda, Marszałek (83 Szymański), Łojek – P. Duda (68 Zubek), Gryboś.
Watra zapewniła sobie zwycięstwo w pierwszych 25 minutach. Najpierw w zamieszaniu podbramkowym Ireneusz Gryboś uderzył pod poprzeczkę, a następnie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Patryka Dudy, głową do bramki trafił Peter Drobnak.
- Dobrze weszliśmy w mecz. Z trzech sytuacji wypracowanych w 25 minutach, wykorzystaliśmy dwie, czym ułatwiliśmy sobie kontrolę nad dalszymi wydarzeniami na boisku. Po przerwie powinniśmy nawet zwiększyć rozmiary naszej wygranej, ale tym razem już nie byliśmy tak skuteczni. Cieszy zwycięstwo, w moim przekonaniu w najważniejszym dla nas spotkaniu tej rundy. Trzeba jednak oddać gospodarzom, że wysoko zawiesili nam poprzeczkę, i ich pozycja w tabeli wcale nie jest adekwatna do poziomu gry jaki prezentują – ocenił trener Watry, Janusz Niedźwiedź.
BKS Bochnia – Lubań Maniowy 3:2 (0:1)
Bramki dla Lubania: Kurnyta 9, Kołodziej 65.
Lubań: Świerad – Ostachowski, Firek, Czubiak, Gołdyn – Górecki, Kołodziej, Karkula (70 K. Kurnyta), Ciesielka (59 Arendarczyk), Młynarczyk (75 Kucek) – S. Kurnyta.
Po pierwszej połowie Lubań prowadził po golu w 9 min Sylwestra Kurnyty, który po prostopadłym podaniu od Grzegorza Ciesielki, pokonał bramkarza gospodarzy technicznym uderzeniem. Mecz wymknął się spod kontroli maniowian w pierwszym kwadransie drugiej połowy, kiedy stracili dwa gole, oba z rzutów karnych. Najpierw ręką zagrał w polu karnym Robert Karkula, a następnie jednego z zawodników z Bochni sfaulował Artur Swierad. Bramkarz Lubania za swój faul zobaczył dodatkowo czerwoną kartkę. Grając w osłabieniu Lubań zdołał w 65 min wyrównać za sprawą bezpośredniego uderzenia z rzutu wolnego Kołodzieja, ale w 85 min gry po rzucie rożnym to gospodarze zdobyli zwycięskiego gola.
- Zamiast wygrać, my znów przegrywamy. Już do przerwy powinniśmy sobie zapewnić trzy punkty i grać w drugiej połowie spokojnie, ale tradycyjnie tego nie uczyniliśmy. Nawet w osłabieniu przy stanie 2-1 złapaliśmy kontakt, a po chwili mogliśmy prowadzić. Powiem krótko, jesteśmy frajerami - skomentował wściekły na zespół, trener Lubania Łukasz Biernacki