W niezwykle dramatycznych okolicznościach piłkarze Porońca Poronin wygrali drugie tej wiosny spotkanie w rozgrywkach III ligi. Podopieczni Marcina Manelskiego pokonali 2:1 zespół MKS Trzebinia/Siersza, a zwycięskiego gola zdobył dosłownie w ostatniej akcji meczu Rafał Łybyk. Arbiter już nawet nie wznowił gry.
Kończyła się czwarta minuta doliczonego czasu gry. Poroniec egzekwował rzut rożny. Paweł Nowak dośrodkował w okolice piątego metra, tam w ogromnym tłoku Łybyk musnął piłkę głową i ta wpadła do bramki tuż przy prawym słupku.
- Przyznam, że już nie pamiętam sam kiedy ostatni raz zdobyłem gola głową. To chyba było w juniorach dobrych paręnaście lat temu. Paweł rzucił świetną piłkę. Duża jego zasługa przy tym golu – podkreślał bohater spotkania.
Mecz od samego początku nie układał się po myśli graczy Porońca, którzy już w 81 sekundzie stracili gola. Po krótko rozegranym rzucie rożnym i dośrodkowaniu w pole karne głową piłkę do bramki wpakował Maciej Domurat. Trzebinia przejęła inicjatywę, ale w 12 min gospodarze wyrównali po ładnym uderzeniu z rogu szesnastki w przeciwległy róg bramki Patryka Zielonki. W kolejnych fragmentach lepiej w dalszym ciągu wyglądali goście, którzy zadziwiająco dużo mieli swobody w swoich poczynaniach. W 24 min Porońca od straty gola uratowała poprzeczka, a w 26 min nieznacznie pomylił się Mateusz Majcherczyk. W 28 min swoją szansę mieli gospodarze, którzy wykonywali rzut wolny z 12 metrów. Maciej Żurawski jednak uderzył obok bramki.
Niewiele obraz gry zmienił się w drugiej połowie. Goście atakowali coraz odważniej. Byli jednak bardzo nieskuteczni, a brylował w tym rezerwowy Marcin Giermek, marnując trzy świetne okazje. Poroniec po za sytuacją opisaną na wstępie, jeszcze tylko raz zagroził bramce przyjezdnych. W 84 min z sześciu metrów spudłował Sebastian Leszczak.
- Z gry mecz wyrównany, ale biorąc pod uwagę klarowne sytuacje to mieliśmy ich trzy razy więcej niż gospodarze. Piłka jest okrutna. Jak się nie wykorzystuje swoich sytuacji, to zazwyczaj przegrywa się mecz. I nasz młody zespół o tym się przekonał, płacąc najwyższą cenę. Musimy się podnieść i walczyć o zwycięstwo w kolejnym meczu – ocenił trener Trzebini Maciej Antkiewicz.
- Lepiej przemyśleć to spotkanie. Nie poznawałem momentami zespołu. Byliśmy apatyczni, przegrywaliśmy dużo tzw. drugich piłek. Rywale prezentowali się bardzo solidnie – podsumował szkoleniowiec Porońca.
Poroniec Poronin – MKS Trzebinia/Siersza 2:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Domurat 2, 1:1 Zielonka 10, 2:1 Łybyk 90.
Poroniec: Królczyk – Kępa, Bartos, Piszczek (70 Mikołajczyk), Senderski – Wolański (70 Leszczak), Łybyk, Nowak, Zielonka – Gadzina ŻK, Żurawski.
Trzebinia: Gielarowski – Sieczko, Domurat (83 Witoń),Kalinowski, Kukla, - Jagła, Pająk, Ołownia (90 Górka), Mizia (63 Giermek) - Majcherczyk ŻK, Raźniak ŻK (70 Wallentin).
Sędziował Mariusz Kuś z Tarnowa. Widzów: 200