Udanie w roli szkoleniowca Porońca Poronin zadebiutował Przemysław Cecherz. W 22 kolejce spotkań III ligi poronianie pokonali na boisku w Nowym Targ 2:0 drużynę rezerw Korony Kielce.
W pierwszych dziesięciu minutach żadna ze stron nie zaatakowała. W 11. minucie spotkania Poroniec mógł wyjść na prowadzenie. Dawid Bartos egzekwował rzut wolny z narożnika pola karnego, zagrał na długi słupek, gdzie był Rafał Łybyk. Pomocnik Porońca uderzył po długim rogu, ale strzał okazał się niecelny. W 15. minucie groźnie strzelał Janusz Wolański. Sebastian Leszczak przeprowadził rajd, przebiegł kilkanaście metrów, poczarował piłką na linii pola karnego i wystawił futbolówkę Wolańskiemu. Ten uderzył bez zastanowienia z pierwszej, jednak piłka przeleciała kilkanaście centymetrów obok bramki.
Dosłownie dwie minuty później powinno być już 1:0. Marcin Pluta przyjął futbolówkę w narożniku pola karnego i huknął w kierunku bramki. Piłka odbiła się od poprzeczki i wróciła do gry. W podbramkowym zamieszaniu udało się jeszcze wyłuskać piłkę i oddać kolejny strzał, ale tym razem na posterunku był Mazur.
W 30. minucie arbiter odgwizdał rzut wolny po faulu na Leszczaku. Do ustawionej na dwudziestym metrze piłki podszedł Dawid Bartos i kapitalnym strzałem w okienko wyprowadził swój zespół do stanu 1:0.
Nie minęły dwie kolejne minuty, a wynik brzmiał 2:0. Piłkarz gości sfaulował w polu karnym Leszczka, i arbiter słusznie podyktował jedenastkę. Problem Koroniarzy stał się jeszcze większy, bo Mateusz Zawadzki obejrzał czerwoną kartkę i musiał opuścić plac gry. Rzut karny na bramkę pewnym uderzeniem zamienił Rafał Gadzina.
Poroniec poszedł za ciosem. W 41. minucie po strzale Gadziny piłka o centymetry minęła bramkę. W ostatniej akcji pierwszej odsłony Leszczak huknął potężnie na bramkę Mazura z okolic dwunastego metra. Piłka odbiła się od słupka.
W 54. minucie Jan Stopka posłał klasyczny cetrostrzał i Mazur końcówkami palców sparował futbolówkę na rzut rożny. To właśnie ten stały fragment gry mógł przynieść kolejną bramkę dla zespołu z Podhala. W polu karnym mocno się zakotłowało. Chwilę później lewą flanką przedarł się Rafał Łybyk, oszukał zwodem defensora Korony i uderzył po długim słupku. Piłka minimalnie minęła celu.
W 67. minucie mogliśmy obejrzeć piękne trafienie. Łybyk zagrał prostopadle do Leszczaka, ten posłał półgórną piłkę zwrotną, ale strzał Łybyka został zblokowany i skończyło się na rzucie rożnym. Minutę później ładną akcję przeprowadził Leszczak. Pomocnik wymanewrował defensywę Koroniarzy, ale jeden z zawodników zdołał zblokować strzał. W doliczonym czasie gry Janusz Wolański technicznym zagraniem uruchomił Łybyka, ten jednak posłał piłkę tuż nad bramką.
- Pierwsza połowa doskonała w naszym wykonaniu pod względem taktycznym. Rywal praktycznie nie zagroził naszej bramce, a sami zdobyliśmy dwa gole. Dwubramkowe prowadzenie i fakt, że gramy w liczebnej przewadze sprawił, że w drugiej połowie zagraliśmy troszkę za spokojnie, nie było w nas takiej agresji jaką prezentowaliśmy przed przerwą. Niemniej w 3-4 sytuacjach powinniśmy zdobyć kolejne gole. Cieszy wygrana, ale na pewno jest jeszcze sporo mankamentów, które musimy wyeliminować przed kolejnymi meczami – ocenił Cecherz.
Poroniec Poronin - Korona II Kielce 2:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Bartos 30, 2:0 Gadzina 32 z karnego.
Poroniec: Królczyk - Stopka, Pluta, Mikołajczyk ŻK, Kępa – Bartos ŻK, Łybyk, Łyduch (60 Piszczek), Leszczak (82 Zielonka), Wolański - Gadzina (89 Basisty).
Korona II: Mazur – Zawadzki CZK 32, Kiercz ŻK, Bednarski, Zawłocki (21 Paprocki) - Matulka, Kwiecień ŻK, Szmalec (66 Mularczyk), Kobryń - Paprocki, Przybyła.