Piłkarze trzecioligowego Porońca Poronin wyraźnie nabierają rozpędu. W drugim spotkaniu pod wodzą trenera Przemysława Cecherza odnieśli drugie zwycięstwo. Wygrana tym cenniejsza, że odniesiona na boisku Wisły Sandomierz, która po tej porażce straciła pozycję lidera tabeli.
O sukcesie Porońca zadecydowała w głównej mierze pierwsza połowa, doskonała w jego wykonaniu zarówno pod względem gry w ofensywie jak i defensywie. Pierwsze tego efekty przyszły w 4 min. Po świetnej indywidualnej akcji Sebastian Leszczak został „wycięty" w polu karnym gospodarzy i arbiter wskazał na rzut karny. „Jedenastkę" wykorzystał Dawid Bartos. W 16 min Poroniec miał rzut rożny. Po dośrodkowaniu Pawła Nowaka w polu karnym zrobił się ogromny tłok. Najprzytomniej zachował się w nim Rafał Gadzina, z bliska wpychając piłkę do siatki. Jeszcze przed przerwą – w 43 min - górale wyprowadzili trzeci cios. Kolejne dośrodkowanie z rzutu rożnego Nowaka tym razem trafiło na głowę Marina Pluty, który z bliska dopełnił formalności.
W drugiej połowie role się nieco odwróciły. Teraz to gospodarze byli tą stroną do której należała inicjatywa. To Wisła prowadziła grę, a Poroniec skupił się głównie na rozbijaniu jej ataków i zdecydowanej większości przypadków był w tym elemencie bardzo skuteczny. Jedyne na co stać było gospodarzy to gol honorowy, zdobyty przez Bartosza Szepete w 65 min z rzutu karnego po faulu Artura Prokopa.
- Myślę, że nie podlega dyskusji, że nasze zwycięstwo było w pełni zasłużone. W pierwszej połowie zagraliśmy doskonale, a nawet perfekcyjnie. Gospodarze nie mieli pomysłu na sforsowanie naszej defensywy i praktycznie nie zagrozili naszej bramce. Goli zdobyliśmy trzy, a mogliśmy jeszcze co najmniej dwa. Drugą połowę mogliśmy rozegrać nieco lepiej, ale też uważam, ze wyglądaliśmy w niej całkiem nieźle i kontrolowaliśmy to co działo się na boisku – ocenił trener Porońca, Przemysław Cecherz, który nieco wbrew zasadzie, że zwycięskiego składu się nie zmienia, w porównaniu z meczem z rezerwami Korona Kielce, dokonał sporych korekt w wyjściowej „jedenastce" – Po części wymuszone były one urazami. One wyeliminowały z gry w dzisiejszym spotkaniu Mariusza Łyducha i Daniela Mikołajczyka. Nie było sensu ryzykować ich zdrowiem. Z kolei jeżeli chodzi o zmiany na bokach defensywy to był to już zamysł taktyczny. Analizując dotychczasowe mecze Wisły, wiadomo było, że największe zagrożenie w jej szeregach powoduje Piątkowski. Miałem trochę obaw, czy młody Janek Stopka sobie z nim poradzi, stąd desygnowałem za niego doświadczonego Przemka Senderskiego. Tym samym na drugiej stronie zagrać musiał młodzieżowiec i stąd zamiana Pawła Kępy na Kamila Nowobilskiego – wyjaśnia powody swojej decyzji szkoleniowiec.
Wisła Sandomierz – Poroniec Poronin 1:3 (0:3)
Bramki: 0:1 Bartos 4 z karnego, 0:2 Gadzina 16, 0:3 Pluta 43, 1:3 Szepeta 65 z karnego.
Wisła: Płoskoń – Ziółek (70 Gołasa ŻK), Pydych, Beszczyński, Chorab (80 Kwiecień) – Piątkowski, Podstolak ŻK, Oślizło, Mikulec – Motyl ŻK (46 Adamczyk), Szepeta (74 Rak).
Poroniec: Królczyk – Senderski ŻK, Piszczek ŻK, Pluta, Nowobilski – Wolański, Bartos (55 Prokop), Łybyk, Nowak, Leszczak ŻK (90 Basisty) – Gadzina (89 Kępa).
Sędziował: Michał Fudala z Brzeska.