Piłkarze Huraganu Waksmund nie obronią wywalczonego przed rokiem Pucharu Podhala. W półfinale tegorocznej edycji przegrali oni na swoim boisku 0:2 z faworyzowanym Porońcem Poronin.
Dużo ciekawiej było w pierwszej połowie tego spotkania. Już w 8 min przed szansą zdobycia bramki dla gości stanął Sebastian Leszczak i tylko ofiarnej interwencji Bartłomieja Handzla gospodarze zawdzięczają że gola nie stracili. W 12 min to Huragan miał okazję. Maciej Handzel wbiegł lewą stroną w pole karne, uderzył ale wprost w Adriana Jękota. W 14 min przed szansą stanął Paweł Nowak. Uderzył jednak nad poprzeczką. W 28 min Poroniec objął prowadzenie w mocno kontrowersyjnych okolicznościach. Po dośrodkowaniu z prawej strony Nowak w pole karne Huraganu, Rafał Gadzina ręką (o przypadku tu nie ma mowy) skierował piłkę do bramki. Mimo protestów (słusznych) piłkarzy z Waksmunda, arbiter główny gola uznał. Dwie minuty później znów przed szansą stanął Gadzina, ale tym razem po dograniu z lewej strony Janusza Wolańskiego nie trafił w piłkę tuż przed bramką. W 39 min kolejną mocno dyskusyjną decyzję podjął arbiter odgwizdując faul (?) w polu karnym Bartłomieja Drożdża na Leszczaku. Wynik jednak zmianie nie uległ, bowiem intencję egzekwującego rzut karny Gadziny wyczuł Marcin Rejczak.
Po przerwie już tempo meczu wyraźnie opadło. Dużo było rwanej gry z obu stron. Poroniec przeważał, kontrolował wydarzenia na boisku i w 74 min przypieczętował wygraną, i tym samym awans do finału. Kolejny raz świetną asystą popisał się Nowak, którego precyzyjnie podanie na piąty metr przed bramkę Huraganu, strzałem z głowy sfinalizował Wolański. Już w doliczonym czasie gry gospodarze mogli pokusić się o honorowe trafienie. Po składnej i szybkiej kontrze, piłka trafiła na 16 metr do Tomasza Cyrwusa. Ten się jednak nie popisał, uderzając wprost w ręce Bartosza Damiana.
- Zagraliśmy na tyle na ile nas stać i myślę, że za swoją postawę w tym meczu wstydzić się nie musimy. Skupiliśmy się na defensywie i szukaniu swoich szans czy to w kontratakach czy stałych fragmentach gry. I parę razy udało się nam w ten sposób zagrozić bramce przeciwnika. Szkoda, że w taki sposób straciliśmy pierwszą bramkę, bo uważam, że zostaliśmy w tej sytuacji skrzywdzeni przez arbitra. Nie ma jednak sensu tego rozpamiętywać. Gratuluję Porońcowi awansu do finału – ocenił grający trener Huraganu, Marcin Zubek
- To była taka wakacyjna piłka w naszym wykonaniu. Spodziewałem się jednak tego. Zawsze przy okazji tego typu spotkań jest problem z motywacją. Aczkolwiek uważam, że i tak zagraliśmy ambitnie. Za dużo było jednak zabawy w piłką. Tego nie lubię. Jestem zwolennikiem gry do przodu. Liczy się jednak wygrana i awans do finału – przyznał trener Porońca, Przemysław Cecherz.
Poroniec w finale, 28 czerwca zagra z Podhalem Nowy Targ. Pytanie w jakim składzie? – Mamy spory problem. Z jednej strony należałby traktować ten finał bardzo poważnie, bo jesteśmy profesjonalistami, za grę w piłkę bierzemy pieniądze i ze swoich obowiązków musimy się wywiązywać. Z drugiej strony jest coś takiego jak polityka kadrowa. Nie wyobrażam sobie aby zawodnik z którego rezygnujemy o naszej decyzji dowiedział się 29 czerwca, bo postawimy go w trudnej sytuacji z racji tego, że ciężko będzie mu znaleźć nowy klub. Tylko też jeżeli zrezygnujemy z niego już teraz, to będzie problem ze skompletowaniem „jedenastki" na finał. Mamy twardy orzech do zgryzienia. Nie wiem jeszcze jak i czyim kosztem z tego wybrniemy – podkreśla Cecherz.
Huragan Waksmund (V) – Poroniec Poronin (III) 0:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Gadzina 28, 0:2 Wolański 74.
Huragan: Rejczak – J. Mroszczak (55 M. Potoczak), Maciasz, B. Handzel, B. Drożdż – B. Mroszczak ŻK, Cyrwus, Zubek (78 A. Mozdyniewicz), M. Handzel – W. Zagata, Siuty (76 T. Mroszczak).
Poroniec: Jękot (82 Damian) – Kępa, Piszczek, Mikołajczyk, Senderski – Leszczak ŻK (60 Łyduch), Bartos ŻK, Prokop, Wolański (89 Zielonka) – Nowak, Gadzina.
Sędziował Kamil Traczyk. Widzów: 300
|