W ostatniej kolejce grupy wschodniej najwięcej emocji towarzyszyło wyjazdowe potyczce KS Zakopane z Popradem Rytro. Niestety zakończyła się ona przegraną zakopiańczyków 1:4, co oznacza że zakończyli oni sezon na miejscu 13, na ten moment spadkowym. Wstydzić się powinni po tej kolejce też piłkarze Podhala Nowy Targ. Wprawdzie ich wyjazdowy mecz z Barciczanką Barcice nie miał już żadnego znaczenia dla układu tabeli, ale przegrać mecz 4:7 w którym prowadzi się po 45 minutach 3:0 jest nie lada „wyczynem". Udanie za to sezon zakończyli piłkarze Lubania Maniowy i Watry Białka Tatrzańska.
Barciczanka Barcice – NKP Podhale Nowy Targ 7:4 (0:3)
Bramki dla NKP: Misiura 6, Świerzbiński 41 karny, Mroszczak 44, 65
NKP Podhale: G. Antolak – Augustyn (50 Dudek), Krzystyniak, Urbański, Bobak, Czubin, Komorek (50 Anioł), Hałgas, Misiura (50 Lichacz), Mroszczak (79 Hajnos), Świerzbiński.
- Ciężko coś sensownego po takim meczu powiedzieć. Nawet nie wiem w jaki sposób się wytłumaczyć. Mimo pewnego już awansu, chcieliśmy potwierdzić, że jesteśmy najlepszym zespołem w lidze. I w pierwszej połowie na to się zanosiło. Pełna nasza kontrola i trzy zdobyte bramki kompletnie nie zapowiadały tego co wydarzyło się po przerwie. Głupio stracony gol na początku drugiej połowy, totalnie zmienił oblicze tego spotkania. Od tego momentu zaczęła się kanonada gospodarzy, której nie byliśmy w stanie powstrzymać. Nie pomógł nam dzisiaj Grzesiu Antolak w bramce, który wyraźnie miał słabszy dzień. Cóż, jest to dla nas surowa lekcja z której musimy wyciągnąć wnioski na przyszłość. Na razie przychodzi nam jednak czerwienić się ze wstydu po takim występie – przyznał szkoleniowiec Podhala, Marek Żołądź.
Poprad Rytro – KS Zakopane 4:1 (0:0)
Bramka dla KSZ: Stasik 46.
KSZ: Dziedzic – Frasunek (46 Bachleda), Leniewicz, Murzyn, Król – Ustupski, Drabik, Stępień, Stasik (65 G. Grela) – Wesołowski (70 Stalmach), M. Grela.
Po pierwszej bezbramkowej połowie, druga lepiej zaczęli zakopiańczycy, którzy już w 46 min objęli prowadzenie po golu Michała Stasika. To jak się okazało były jednak złe miłego początki. W kolejnych fragmentach bramki zdobywali bowiem już tyko gospodarze.
- Kolejny raz naszą bolączką była skuteczność. Sam Marcin Grela zmarnował 8 sytuacji bramkowych. Śmiem twierdzić, że nawet przy wyniku 1:4 mogliśmy z tego meczu jeszcze coś „wycisnąć". Niestety nie udało się. Przegraliśmy i przychodzi się nam pogodzić ze spadkiem. To trudna dla mnie chwila. Jeszcze nigdy wcześniej w swojej pracy trenerskiej nie byłem w takiej sytuacji. Biorę to niepowodzenie na siebie – powiedział tuż po meczu trener KSZ, Marian Tajduś.
Zakopiańczycy sezon zakończyli na miejscu 13. Szansą na to, że unikną degradacji są informacje jakie napływają z wyższych lig. Mówią one o tym, że degradacji z III ligi może uniknąć zarówno Wolania Wola Rzędzińska (na skutek wycofania się z rozgrywek Granatu Skarżysko Kamienna) i Poprad Muszyna (na skutek utrzymania się w II lidze Limanovii Limanowa ze względu na brak licencji drugoligowych dla Widzewa Łódź i Nadwiślana Góra).
Lubań Maniowy – Bocheński KS 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Karkula 28, 2:0 S. Kurnyta 75 z karnego.
Lubań: Świerad – Czubiak, D. Firek, M. Górecki ŻK, Ostachowski – Karkula (82 Golonka), Jandura (28 M. Firek), Nowak ŻK, Kołodziej, K. Kurnyta (62 Kucek) – S. Kurnyta (76 Bukowski).
Bocheński: Jaszczyński CZK 75 – Bukowiec, Krokosz (78 K. Mus), Mruchałowski, Czernecki – Klesiewicz (85 Górszczyk), P. Górecki, G. Mus (75 Szydłowski), Siwek – Turczyn (58 Fortuna), Zubel.
Sędziowała Sylwia Biernat z Krakowa. Widzów: 100
To szósta z rzędu wygrana Lubania, który wiosną nie stracił na swoim boisku ani jednego punktu i ani jednej bramki!
Wynik meczu mógł otworzyć już w 3 min Damian Firek, ale po jego strzale głową świetnie interweniował Jaszczyński. Na kolejną groźną akcję przyszło czekać do 28 min. Wtedy właśnie Lubań objął prowadzenie. Po świetnym dograniu do S. Kurnyt, Karkula będąc na 25 metrze przelobował wysuniętego z bramki golkipera gości. W 33 min S. Kurnyta sam mógł zdobyć bramkę, ale tym razem Jaszczyński zachował czujność. Tuż przed przerwą wyrównać mógł Zubel, ale uderzył minimalnie niecelnie.
Druga połowa to już bardzo wyraźna dominacja gospodarzy. Seryjnie marnowali oni jednak sytuacje. W 48 min M. Firek w sytuacji jeden na jeden z Jaszczyńskim trafił wprost w niego. W 50 min K. Kurnyta z 10 metrów uderzył nad poprzeczką. W 52 min w podobny sposób zachował się S. Kurnyta. W 56 min ładnie z dystansu przymierzył Karkula, ale piłka trafiła w poprzeczkę. Wreszcie w 75 min S. Kurnyta został sfaulowany w polu karnym przez Jaszczyńskiego. Bramkarz Bocheńskiego zobaczył czerwoną kartkę, a rzut karny na drugiego gola dla Lubania zamienił S. Kurnyta. Jeszcze w samej końcówce kolejne sytuacje zmarnowali Kucek (trafił w słupek) 9 M. Firek.
- Fajnie że udało się w taki sposób zakończyć sezon, podtrzymując tę serię zwycięstw bez straconego gola na swoim boisku. To dobry prognostyk na kolejny sezon. Stworzyła się myślę ciekawa i młoda drużyna, która dobrze rokuje na przyszłość. Najbliższe dni, tygodnie wyjaśnią czy uda się utrzymać zespół w takim kształcie. Tyczy się to też i mojej osoby – przyznał trener Lubania, Łukasz Biernacki.
Watra Białka Tatrzańska – Glinik Gorlice 3:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Rabiański 63, 2:0 Drobnak 64, 3:0 Zinyak 66.
Watra: Majerczyk – Drobnak, Plata (53 Zinyak), Olbrycht, Kuchta (68 Chorążak) – T. Remiasz (46 D. Duda), Rabiański (64 Kalita), Łojek, P. Duda – Moraniec, Ł. Remiasz.
Glinik: Harwat – Banaszek, Ogrodnik, Rąpała, Berłowicz – Laskoś, Ordyna (46 Gomulak), Serafin ŻK (71 Jabłczyk), Stępień (41 Chorobik) – Czechowicz (64 Augustyn), Dziedzic.
Sędziował: Łukasz Marek z Krakowa. Widzów: 100
To czwarte z rzędu zwycięstwo Watry. Pierwsza połowa nieciekawa. Oba zespoły praktycznie nie stworzyły sobie specjalnie klarownej do zdobycia bramki sytuacji. Worek z golami rozwiązał się po przerwie, a konkretnie między 63 a 66 min. Wtedy to właśnie gospodarze zdobyli 3 (!) bramki z rzędu. Najpierw P. Duda wbiegł w pole karne, wycofał piłkę na 10 metr do Rabiańskiego, który bez przyjęcia uderzył precyzyjnie. Następnie po szybkiej akcji gospodarzy D. Duda posłał prostopadłe podanie do Drobnaka, który pewnie wygrał starcie z bramkarzem Glinika. Wreszcie w zamieszaniu w polu karnym gości, jakie zrobiło się wskutek dośrodkowaniu z rzutu rożnego, piłkę do bramki wepchnął Zinyak. Watra mogła goli zdobyć jeszcze więcej, ale dobry okazji ku temu nie wykorzystali m.in. Moraniec (dwukrotnie) i Kalita.