Na zakończenie rundy jesiennej w IV lidze drużyna KS Zakopane podejmowała na boisku przy ul. Orkana Tuchovię Tuchowa. Było to zaległe spotkanie z 6. kolejki. Lubań Maniowy także uległ w wyjazdowym meczu ze Skalnikiem. Jedynie Watra zremisowała z Drwinią.
Przed tym spotkaniem drużyny dzieliła różnica dwu punktów na korzyść tuchowian. Po tym meczu różnica jest już zdecydowanie wyższa bowiem Tuchovia pod Tatrami wygrał 3:0. Po zakończeniu spotkania chyba nikt z sympatyków KS Zakopane nie mógł mieć cienia wątpliwości, że zakopiańska zespół znalazł się na równi pochyłej. Porażka i styl w jakim zakopiańczycy przegrali budzą najwyższe obawy o losy drużyny nie tylko w IV lidze. Jeszcze w pierwszej połowie gra była wyrównana i trudno było prognozować, że piłkarze Tuchovii w tak łatwy sposób zainkasują trzy punkty. Po 10 minutach bezbarwnej gry zakopiańczycy wykonywali rzut wolny. Uderzenie Leniewicza z 40 metrów przeszło nieznacznie obok spojenia słupka z poprzeczka. Goście zrewanżowali się równie dobrym strzałem też z rzutu wolnego. Uderzenie Daniela Bielaka bramkarz zakopiańczyków sparował na róg. Później przyjezdni wykonywali jeszcze dwa rogi, ale pewnie przy dośrodkowaniach interweniował Damian Dziedzic. W 27 minucie dobrą akcję przeprowadził Kasperczyk. Dość łatwo ograł na końcowej linii dwu obrońców po czym podał do tyłu do Stępnia, którego jednak strzał bramkarz Tuchovii sparował na rzut rożny. Pod koniec pierwszej połowy goście przeprowadzili szybki atak w którym z prawego skrzydła przed bramkę zagrywał Makowski. Dośrodkowanie dotarło na 5 metr do nieobstawionego Filipa Płachno, który jednak uderzając piłkę głową fatalnie spudłował. Po zmianie stron początkowo nic interesującego się nie działo. W 50 minucie obrońcy KS Zakopane mając przed sobą tylko jednego rywala nie potrafili wyjść z piłką z przed swojego pola karnego. Ostatecznie zakopiańczycy postanowili wyekspediować futbolówkę do przodu jednak zrobili to na tyle nieskutecznie, że piłkę na 30 metrze przechwycił Krystian Baran i natychmiast uderzył w kierunku bramki. Futbolówka po rękach bramkarza KS Zakopane wpadła do siatki, To był dopiero początek nieszczęść dla gospodarzy. Wprawdzie w 55 minucie gospodarze mieli szansę na natychmiastowe doprowadzenie do remisu jednak piłkę zagraną z rzutu rożnego przez Drabika z linii bramkowej wybili obrońcy Tuchovii. Była to w zasadzie ostatnia szansa gospodarzy na nawiązanie równorzędnej walki z rywalami. Reszta spotkania upłynęła przy stałej przewadze zespołu z Tuchowa. W 75 minucie goście przeprowadzili dobrą akcję w której Baran sprytnie przepuścił piłkę do Bielaka a ten strzałem z 18 metrów w dalszy róg bramki podwyższył na 2:0 dla Tuchovii. W dalszej części meczu goście wyraźnie przewyższając gospodarzy cechami motorycznymi swobodnie dochodzili do czystych pozycji, marnując je jednak niebywale. Były to sytuacje sam na sam z bramkarzem KS Zakopane, które tuchowianie przegrywali. Skutkiem utraty sił przez zakopiańczyków popełniali oni faule za co arbiter spotkania karał ich kartkami. W ten sposób przedwcześnie boisko musieli opuścić Robert Frasunek i Maciej Floryn. Po faulu Gąsienicy Bednarza w swoim polu karnym sędzia przyznał gościom rzut karny, który na bramkę zamienił Świętek. To był gol oddający przewagę drużyny gości w tym meczu a jednocześnie uwidaczniający smutny obraz czwartoligowej drużyny z Zakopanego.
"Czy coś się zmieni na wiosnę? Perspektywy dla tej drużyny w tym składzie personalnym nie są obiecujące. Właściwie takich pozytywnych perspektyw nie ma.
Co tu komentować. Jeszcze w pierwszej połowie byliśmy równorzędnym rywalem dla zespołu z Tuchowa. Po zmianie stron byliśmy już tylko tłem. Gorzej tak grając mamy małe szanse na pozostanie w IV lidze." podsumował mecz, ale chyba i cała rundę trener KS Zakopane Maciej Ejsmond.
KS Zakopane – Tuchovia Tuchów 3:0 (0:0)
0:1 Baran 50, 0:2 Bielak 70, 0:3 Świętek 88 karny. Sędziował: Mariusz Kucia z Krakowa. Widzów 100.
Zakopane: Dziedzic – Frasunek 84 CZK, Leniewicz, Floryn ŻK, ŻK 87 CZK, Murzyn, Kurnyta, Drabik, Stępień, Gąsienica Bednarz ŻK, Kasperczyk, Król.
Tuchovia: Banek – Stańczyk, Niewola, Różnicki, Odroniec ŻK, Barwacz (88 Mauruch), Bielak (85 Dziła), M. Baran Świętek, Płachno (63 S. Baran), Makowski (77 Rępała).
Skalnik Kamionka Wielka – Lubań Maniowy 1:0 (0:0)
Lubań: Świerad – Migacz (65 D. Firek), Górecki, Czubiak, Gołdyn – Kołodziej, S. Kurnyta, M. Firek, Karkula (81 Jandura) – K. Kurnyta (46 Kasica), Basisty (65 Nowak).
Gola Lubań stracił w 81 min z rzutu karnego podyktowanego za zagranie ręką we własnym polu karnym przez Roberta Karkulę.
- Przypadkowa sytuacja. Piłka tak niefortunnie się odbiła, że trafiła w rękę Roberta. Szkoda, że w takich okolicznościach przegraliśmy, bo wydaje mi się, że remis i to remis bezbramkowy byłby najbardziej sprawiedliwym wynikiem. Typowy mecz walki, z małą ilością sytuacji bramkowych. My tak naprawdę mieliśmy jedną. Jeszcze przy wyniki 0:0, po akcji Karkuli i jego podaniu, Sławek Basisty nie trafił piłkę będąc trzy metry przed pustą bramką. Jakoś nie „leży" nam boisko w Kamionce Wielkiej. Odkąd ja jestem trenerem Lubania, zawsze tam przegrywamy – przyznał trener Lubania, Łukasz Biernacki.
GKS Drwinia – Watra Białka Tatrzańska 0:0
Watra: Majerczyk – Kuchta, Olbrycht, Łojek, Nowobilski – Dudek (76 Kalita, Kosturko, Rabiański (65 Petrus), Lichacz – Remiasz, Moraniec (75 Zagata).
- Typowy mecz na remis, bez groźniejszych sytuacji z obu stron. Gospodarze zagrażali nam jedynie ze stałych fragmentów gry, a my próbowaliśmy swoich szans z kontrataków, ale byliśmy w nich zbyt chaotyczni – przyznał grający trener Watry, Mirosław Kalita.
|