W bardzo ważnym dla układu tabeli, kończącym rundę jesienną spotkaniu 17 kolejki rozgrywek 3 ligi małopolsko-świętokrzyskiej piłkarze Porońca Poronin ulegli na swoim boisku 1:2 Spartakusowi Delaszyce. Wstydzić się jednak za swoją postawę w tym meczu gospodarze na pewno nie powinni. 




Zawodnicy Porońca imponowali determinacją, zaangażowaniem i wolą walki. Zostawili na boisku masę zdrowia i tym samym dowiedli, że wbrew krążącym opiniom, na grze w klubie z Poronina – przy normalnym jego funkcjonowaniu - im zależy.
Piłkarsko też gospodarze prezentowali się zdecydowanie lepiej niż przyjezdni. Mniej więcej od 25 min zaznaczyła się ich przewaga. Wtedy właśnie po raz pierwszy zrobiło się niebezpiecznie w polu karnym Spartakusa, ale po zagraniu Szczepana Koguta, Rafał Gadzina nie sięgnął piłki będąc tuż przed bramką. Po chwili znów z dobrej strony pokazał się Kogut, który z 8 metra uderzał minimalnie niecelnie. W 36 min groźnie z 16 metrów strzelał z kolei Paweł Kępa, a w 40 min szarużyjący w polu karnym Mariusz Łyduch przy oddawaniu strzału został zablokowany w ostatnim momencie przez obrońców gości. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się wynikiem bezbramkowym, fatalny błąd popełnił arbiter. Nie odgwizdał on ewidentnego faulu na bramkarzu Porońca, który przy próbie złapania piłki został staranowany przed jednego z zawodników Spartakusa. Zamiast rzutu wolnego dla gospodarzy, arbiter wskazał na rzut rożny dla gości i po dośrodkowaniu do bramki Porońca głową trafił Karol Skrzypek.
Od początku drugiej połowy gospodarze zepchnęli przyjezdnych do głębokiej defensywy. Ataki przyniosły efekt w 65 min. Wtedy to Rafał Gadzina wykorzystał rzut karny, po tym jak został w polu karnym sfaulowany przez Marka Gołąbka. Remis niewiele jednak gospodarzom dawał, więc szukali oni bramki numer dwa. Raz prawą, raz lewą stroną sunęły na bramkę Spartakusa akcje ofensywne, w których brakowało jednak spokoju i precyzji. Okazje mieli m.in. Piotr Majdeski, Rafał Gadzina, Paweł Nowak i Mariusz Łyduch, ale w każdej z tych sytuacji piłka bądź mijała bramkę, bądź dobrze zachowywali się rośli defensorzy Spartakusa. A goście świetnie czuli się w kontratakach. I to one okazały się kluczem do sukcesu. Najpierw po jednym z nich w 88 min z boiska w konsekwencji drugiej żółtej kartki wyleciał obrońca Porońca Michał Gryźlak, a już w doliczonym czasie gry zwycięstwo przyjezdnym zapewnił ładnym, mierzonym strzałem Piotr Ostrowski.
 
- Mimo naprawdę dobrej, a momentami bardzo dobrej gry nie potrafiliśmy uniknąć indywidualnych błędów i to one są główną przyczyną naszej porażki. Mam tutaj na myśli przede wszystkim czerwoną kartkę dla Michała i stratę drugiej bramki. W kontekście układu tabeli i walki o utrzymanie, przegraliśmy bardzo ważny mecz. Przed nami jednak jeszcze aż 17 kolejek. Pytanie tylko jak będzie wyglądała nasza przyszłość, bo na dzisiaj to jest jedna wielka niewiadoma – przyznał trener Porońca, Tomasz Rogala.
Poroniec Poronin – Spartakus Daleszyce 1:2 (0:1)

Bramki: 0:1 Skrzypek 44, 1:1 Gadzina 65, 1:2 Ostrowski 90.

Poroniec: Zając – Kępa, Pluta ŻK, Piszczek, Kogut – Gryźlak ŻK, ŻK, CZK 88, Wolański, Nowak, Majdejski ŻK – Łyduch, Gadzina.

Spartaktus: Kołochanski ŻK – Bętkowski, Gołąbek ŻK, Gębura, Kaczmarek – Ostrowski, Skrzypek, Kaleta, Blicharski (63 Wołowiec) – Kabaniuk (63 Gil), Maciejski (72 Olearczyk ŻK).

Sędziował: Rafał Pąchalski z Krakowa. Widzów: 150