W 22 kolejce spotkań grupy wschodniej IV ligi piłkarze liderującego tabeli Lubania Maniowy pokonali 2:0 będących w coraz gorszej sytuacji , w kwestii walki o utrzymanie, piłkarzy z Szaflar. Tylko remis w starciu na swoim boisku z Tymbarkiem odnotowała z kolei Watra Białka Tatrzańska.
Lubań Maniowy – LKS Szaflary 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Kurnyta 32, 2:0 Kurnyta 72.
Lubań: Świerad – Migacz, D. Firek, Górecki, Młynarczyk – Karkula (57 Gołdyn), Ziemianek (69 Jandura), Nowak, Kołodziej, M. Firek – S. Kurnyta ŻK.
Szaflary: Nykaza – Stanczak, Strama, D. Antolak, Hajnos ŻK (60 Dudzik) – R. Antolak (75 Bielański), Jarząbek, F. Kamiński, Gogolak – Maciaś, Baboń (86 Zubek).
Sędziował: Tomasz Pilarski z Tarnowa. Widzów: 250
Zasłużone zwycięstwo gospodarzy, którzy choć nie zagrali jakiegoś wyjątkowego meczu, to jednak przez 90 minut raczej kontrolowali to co działo się na boisku.
Lubań wygrał dzięki dwóm podręcznikowo wyprowadzonym kontratakom. W obu przypadkach finalizował je uderzeniami głową niezawodny Sylwester Kurnyta. W pierwszym przypadku – w 32 min – z prawej strony dogrywał mu Jakub Nowak, w drugim – w 72 min – tym razem z lewej strony, zagrywał Mateusz Firek. Zaraz po drugim trafieniu maniowianie wykonali symboliczną kołyskę, dedykując bramkę świeżo upieczonemu tatusiowi, Krzysztofowi Czubiakowi.
W końcówce Lubań mógł dorzucić trzecią bramkę. W 86 min potężne uderzenie z linii pola karnego Artura Jandury zatrzymało się na poprzeczce. W 89 min przed szansą stanął Damian Firek. Pierwszy jego strzał z najbliższej odległości odbił Jakub Nykaza, a dobitka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Już w doliczonym czasie gry to szaflarzanie stanęli przed okazją na zdobycie bramki honorowej. Świetnie zachował się jednak w bramce Lubania Artur Świerad, który najpierw wybronił uderzenie z rzutu wolnego Jana Stanczaka, a następnie dobitkę z najbliższej odległości Macieja Stramy.
- Zabrakło nam dzisiaj charakteru. Mimo wszystko uważam że remis byłby wynikiem najbardziej sprawiedliwym – ocenił trener Szaflar, Stanisław Budzyk.
- Moim zdaniem wygraliśmy jak najbardziej zasłużenie. Rywale poza tą sytuacją w samej końcówce nie zagrozili naszej bramce. To była jednak konsekwencja naszej zdyscyplinowanej gry w defensywie. Mieliśmy pomysł na to spotkanie i realizowaliśmy go przez pełne 90 minut. Byliśmy przede wszystkim cierpliwi. Gole zdobyliśmy po wyćwiczonych schematach. Pod względem taktycznym to było jedno z najlepszych naszych spotkań w tym sezonie – przyznał trener Lubania, Łukasz Biernacki.
Watra Białka Tatrzańska – KS Tymbark 1:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Mrózek 36, 1:1 Bartos 45 z karnego.
Watra: Majerczyk – Kowalczyk, Bartos, Łojek, Kuchta – Stopka ŻK (78 T. Remiasz), Kosturko ŻK, Rabiański, Dudek CZK 55 – Petrus, Lichacz (62 Zagata).
Tymbark: Zawada – Wojtasiński, Olejarz, Boczoń, Porębski – Bułat ŻK (86 Ryś), Miśkowiec CZK 55, Urbański, Czyrnek (69 Tatar) – Krywobodorenko, Mrózek.
Sędziował: D. Halczyk z Chrzanowa. Widzów: 150
Wynik meczu ustalony został przed przerwą. W 36 min goście objęli prowadzenie. Majerczyk najpierw sparował na poprzeczkę uderzenie Krywobodorenki, następnie odbił strzał Czyrnka, ale przy kolejnej dobitce Mrózka był już bezradny. Gospodarze wyrównali w 45 min z rzutu karnego po fatalnym błędzie defensywy i w jego konsekwencji faulu Zawady na Rabiańskim. „Jedenastkę” wykorzystał Bartos.
Druga połowa zaczęła się do starcia Dudka z Miśkowcem, po którym obaj zobaczyli czerwone kartki. W 73 min gospodarze mieli tzw. piłkę meczową. Po akcji Zagaty będący metr przed bramką Kuchta nie trafił głową w piłkę.
- Meczu którego nie potrafi się wygrać, trzeba umieć zremisować. Nam to się udało, choć na pewno ten wynik z racji tego że graliśmy na swoim boisku to bardziej strata dwóch punktów, niż zysk jednego. Graliśmy przede wszystkim zdecydowanie za nerwowo. Widać było brak w naszych szeregach pauzującego z kartki Łukasza Remiasza. W ofensywie nie umiał go nikt zastąpić. Do tego bardzo nieodpowiedzialnie zachował się Dudek, który można rzecz w bramkowej sytuacji dla nas, dał się sprowokować – przyznał trener Watry, Mirosław Kalita.
|