25 kolejka spotkań ligi okręgowej okazała się szczęśliwa dla piłkarzy Huraganu Waksmund i Jarmuty Szczawnica, które wykorzystały atut własnego boiska i zainkasowały komplet punktów.
Huragan Waksmund – LKS Kobylanka 3:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Wójciak 18, 2:0 Wójciak 56 z karnego, 3:0 Chorążak 62.
Huragan: Rejczak – Wróbel, Potoczak, B. Handzel, Józefczak (80 J. Mroszczak) – Chorążak, A. Mozdyniewicz (75 J. Waksmundzki), M. Handzel, B. Mroszczak (72 Szymon Waksmundzki) – Szczepan Waksmundzki (60 Ligęza), Wójciak.
Kobylanka: Karp – Żmigrodzki, Guter, Trzina, Grądalski (60 Wacek) – Kotowicz, Karaś, Przybyłowicz, Wojna – Kwarciński (60 Libront), Kozioł.
Sędziował Krzysztof Ziaja z Nowego Sącza. Widzów: 200
Pewna wygrana gospodarzy. Po pierwszej połowie Huragan prowadził 1:0 po trafieniu z 18 min Wójciaka, który celnie przymierzył z 20 metrów. Goście mogli wyrównać w 20 min, ale po akcji i strzale Kozioła piłkę zmierzającą do pustej bramki w ostatnich chwili wybił B. Handzel. Z kolei w 23 min Karaś w dobrej sytuacji główkował nad bramką.
W 56 min gospodarze podwyższyli prowadzenie. Na listę strzelców ponownie wpisał się Wójciak, tym razem wykorzystując rzut karny po faulu na Szczepanie Waksmundzkim. W 62 min swojego gola, ustalającego wynik meczu, zdobył Chorążak precyzyjnym uderzeniem z rogu „szesnastki”.
- Najważniejsze dla nas w tym meczu było to by po prostu zdobyć komplet punktów by liczyć się jeszcze w walce o utrzymanie. Przeciwnik w tym meczu nie postawił nam wygórowanych warunków, raczej w zmuszał nas do gry w ataku pozycyjnym, z którym momentami mieliśmy problemy. Po korektach w przerwie, w drugiej połowie wyglądało to już lepiej. Wreszcie udało nam się wykorzystać sytuacje, które sobie wypracowaliśmy, dzięki czemu mieliśmy ten mecz pod pełną kontrolą. Chciałem tez podziękować Marcinowi Rejczakowi, który bez zastanowienia pomógł nam po kontuzji Grześka Byrnasa, która na szczęście nie okazała się aż tak groźna jak wynikało po pierwszych badaniach – podsumował trener Huraganu, Marcin Zubek
Jarmuta Szczawnica – Olimpia Pisarzowa 2:1(2:0)
Bramki: 1:0 Kolasa 18, 2:0 Kolasa 32, 2:1 Sobonkiewicz 65.
Jarmuta: Bobak – Diop, Ojrzanowski, Jasiurkowski, Labidi – Sulir (65 D. Ciesielka), M. Pietrzak, J. Pietrzak, Borowicz – Salamon (90 + 8 Urban) , Kolasa (90 + 17 Słowik).
Olimpia: Ciuła – Szkaradek, Pociecha, Górski, Tumidaj (90 Baranowski) – Raczek, Sejmej (65 Jabłoński), Sobonkiewicz (90 Kurzeja), Wielek – Nawalaniec, Kociołek.
Sędziował Mariusz Wrażeń z Gorlic. Widzów: 200
Wynik meczu na dalszy plan zepchnęła bardzo poważna kontuzja zawodnika gości Sobonkiewicza, który w 65 min w momencie zdobycia przez siebie bramki upadł tak pechowo, że doznał złamania nogi. Ponad 20 minut czekano na karetkę pogotowania. Wstępna diagnoza lekarza mówiła o złamaniu kości strzałkowej i uszkodzeniu kolana. Jarmuta wygrała dzięki dwóm trafieniom Kolasy w pierwszej połowie. Najpierw w 18 min wykończył akcję prawą stroną i dośrodkowanie wzdłuż linii bramkowej od J. Pietrzaka, a w 30 min wykorzystał niepewną interwencję bramkarza gości i posłał piłkę do pustej bramki.
- W końcu zagraliśmy dobry mecz na swoim boisku . Kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń w pierwszej połowie i przełożyło się to na bramki. Inna sprawa, że powinniśmy ich zdobyć co najmniej cztery. Generalnie z przebiegu meczu jestem zadowolony – ocenił grający trener Jarmuty, Jacek Pietrzak.
|