Z udziałem dwóch podhalańskich drużyn ruszyły rozgrywki grupy wschodniej IV ligi. Doskonale sezon rozpoczął Lubań Maniowy, który w pięknym stylu rozprawił się na własnym boisku z bardzo niewygodnym dla siebie Skalnikiem Kamionka Wielka. Watra z kolei zaczęła od remisu 2:2 przed własną publicznością z drużyną z Bochni. Do przerwy białczanie przegrywali już 0:2.
Lubań Maniowy – Skalnik Kamionka Wielka 5:0 (4:0)
Bramki: 1:0 Nowak 10, 2:0 Młynarczyk 29, 3:0 Basisty 35, 4:0 Czubiak 40, 5:0 Zagata 82.
Lubań: Świerad – Czubiak, D. Firek, Górecki, Migacz – Karkula (65 Zagata), Nowak, Kurnyta, M. Firek (70 Ziemianek), Młynarczyk (46 Kasica) – Basisty (81 Kopytko).
Skalnik: Kantor ŻK – Kłębczyk ŻK, Kulpa, Dyląg (40 Poręba), Skrzypiec – Hasior, Kopeć ŻK (77 Jasiński), Suchomski (40 Zieliński), Żarnowski ŻK – Bajdel (70 Chochla), Nowak.
Sędziował: Damian First z Nowego Sącza.
Pierwsze 45 minut to był koncert w wykonaniu gospodarzy, którym w tej części gry wychodziło niemal wszystko. Wynik meczu w 10 min otworzył Jakub Nowak przepięknym uderzeniem z okolic 35 metra, po którym piłka zanim wpadła do bramki odbiła się od poprzeczki. To trafienie napędziło maniowian. W 29 min na 2:0 podwyższył Mateusz Młynarczyk po koronkowej akcji Roberta Karkuli i Mateusza Firka. W 35 min było już 3:0. Tym razem akcję ze środka pola zainicjował Kurnyta, który dalekim podaniem uruchomił na lewym skrzydle Czubiaka, ten zacentrował w pole karne, gdzie Basisty po przyjęciu piłki precyzyjnie uderzył po tzw. krótkim rogu. Wynik do przerwy ustalił w 40 min Czubiak, głową trafiając do bramki Skalnika po rzucie rożnym wykonanym przez Młynarczyka.
Po przerwie już gospodarze nie forsowali tempa, a i tak dorzucili jeszcze jedno trafienie wypracowane prze trójkę rezerwowych. Kontratak rozprowadził lewą stroną Kopytko, który przy linii końcowej zagrał na środek pola karnego, tam piłkę sprytnie przepuścił miedzy nogami Ziemianek, dopadł do niej Zagata i z 10 metrów ulokował ją w bramce.
- Nikt na pewno nie przypuszczał że wygramy ze Skalnikiem w tak efektownych rozmiarach. Losy meczu rozstrzygnęliśmy w pierwszej połowie. Nie przewartościowywał bym jednak naszej postawy w tej części gry. Była ona co najwyżej poprawna. Skalnik zagrał z nami otwartą piłkę. Popełniał jednak błędy, które potrafiliśmy wykorzystać. Cieszy skuteczność, choć nie wszystkie dogodne okazje potrafiliśmy wykorzystać. Dużo jednak pracy przed nami – tonował emocje po spotkaniu trener Lubania, Łukasz Biernacki.
Watra Białka Tatrzańska – BKS Bochnia 2:2 (0:2)
Bramki: 0:1 Klesiewicz 14, 0:2 Tokarczyk 18, 1:2 Gąsiorek 49, 2:2 Gąsiorek 84.
Watra: Majerczyk – Kostrzewa (31 Rabiański), Kosturko, Gąsiorek, Kowalczyk ŻK – Petrus ŻK, Kołbon (72 Kalita), Maciasz, Misiura – Mroszczak, Remiasz (15 Lichacz).
Bochnia: Szydłowski – Bukowiec, Mazur ŻK, Grzyb ŻK, Lewicki – Jacak ŻK, Klesiewicz ŻK (85 Styrna ŻK), Budzyn, Tokarczyk ŻK – Zubel (65 Kaczmarczyk), Górecki.
Sędziował Jerzy Cetnarowski z Nowego Sącza.
Po pierwszej połowie trudno było przypuszczać, że Watra na inaugurację zdobędzie choćby punkt. Gospodarze po 45 minutach przegrywali 0:2 po golach straconych w 14 i 18 min. Za pierwszym razem Klesiewicz dobił uderzenie Zubla (trafił w poprzeczkę), a za drugim razem po Tokarczyk wbiegł w pole karne i wykorzystał dogranie z lewej strony.
Po przerwie widzieliśmy już jednak inną, lepszą Watrę. Kluczem w skutecznym pościgu okazały się stałe fragmenty gry a główną rolę odegrał Sebastian Gąsiorek. W 49 i 84 min trafiał głową do bramki gości po dośrodkowania z rzutu wolnego kolejno Marcina Kowalczyka i Mirosława Kality.
- Remis jak najbardziej sprawiedliwy. W pierwszej połowie można powiedzieć, że nie było nas na boisku. Byliśmy zagubieni. Zupełnie nie przypominaliśmy zespołu z okresu przygotowawczego. Co prawda pierwsi stworzyliśmy sobie dogodną sytuację, nie wykorzystaną jednak przez Grzesia Misiurę, ale potem było już tylko gorzej. Po przerwie wreszcie coś drgnęło w naszej grze w czym zasługa głównie Andrzeja Rabiańskiego, który ożywił nasze poczynania. Szanujemy punkt wywalczony w takich okolicznościach – przyznał Kalita.