Źle będą wspominać piąta kolejkę spotkań grupy wschodniej IV ligi zespoły z Podhala. Zarówno Watra Białka Tatrzańska jak również Lubań Maniowy swoje wyjazdowe potyczki przegrały. Watra w Tarnowie, Lubań w Limanowej.
Tarnovia Tarnów – Watra Białka Tatrzańska 2:0 (0:0)
Watra: Majerczyk – Kuchta, Maciasz, Gąsiorek, Kowalczyk - Sulir, Kosturko, Kołbon, Misiura – Kalita, P. Rabiański.
Watra do Tarnowa pojechała bez 8 podstawowych zawodników. W wyjściowym składzie pojawili się więc zawodnicy z głębokich rezerw.
- Różne były powody absencji. Jedne dla mnie zrozumiałe, inne już nie do końca. Co zrobić. To są realia IV ligi. Mimo takich problemów uważa, że absolutnie nie zasłużyliśmy na porażkę. Długimi momentami byliśmy zespołem, który dominował na boisku. Zdarzało się że dobrych kilka minut nie wypuszczaliśmy rywala z jego połowy. Niestety swoich szans nie wykorzystaliśmy, to jeszcze sprezentowaliśmy gole przeciwnikowi – ocenił trener Watry, Mirosław Kalita.
Limanovia Limanowa – Lubań Maniowy 3:1 (1:0)
Bramka dla Lubania: Basisty.
Lubań: Świerad – Młynarczyk, D. Firek, Górecki, Kasica – Nowak, Kołodziej, M. Firek, Noworolnik (46 Basisty), Zagata (75 Ziemianek) – Kurnyta (60 Karkula)
Wynik końcowy jest nieco mylący. Lubań miał na tyle sytuacji w tym spotkaniu, bo go co najmniej zremisować. Jedynego gola dla maniowian zdobył przy wyniku 2:0 dla gospodarzy Sławomir Basisty, kończąc akcję Roberta Karkuli.
- Nie pierwszy raz wykazaliśmy się indolencją strzelecką. Niestety, jak jedziesz na Limanovię i marnujesz tyle sytuacji to trudno myśleć o korzystnym wyniku. Szkoda, bo z gry w niczym nie ustępowaliśmy gospodarzom. Oni jednak co mieli to wykorzystali, w dodatku dopisywało im szczęście – uważa szkoleniowiec Lubania, Łukasz Biernacki.