Tadeusz Błażusiak w wielkim stylu pożegnał się z polską publicznością. W swoim ostatnim w karierze wyścigu, „Taddy” – w obecności kompletu publiczności zebranej w krakowskiej Tauron Arenie - zwyciężył w pierwszej rundzie Halowych Mistrzostw Świata.
Niesiony dopingiem 13 tysięcznej widowni nowotarżanin genialne podsumował 10 lat bycia w światowym topie.
W pierwszym wyścigu finałowym Błażusiak prowadził do momentu przerwania wyścigu w skutego upadku jednego z zawodników. Wtedy wyprzedził go Colton Haaker, co było jednak niezgodne z regulaminem. Amerykanin już po przekroczeniu linii mety został ukarany karą 10 sekund, co oznaczało że pierwsza pozycja przypadła Polakowi. Drugi wyścig to już popis Błażusiaka, który mimo kolizji z jednym z przeciwników, wygrał z przewagą aż 9 sekund nad Alfredo Gomezem. Wyścig numer trzy nowotarżanin przegrał jedynie z Haakerem. To wystarczyło by triumfować w klasyfikacji generalnej.
- To co się dzisiaj wydarzyło to chyba jakiś sen. Nie mogłem sobie wyobrazić lepszego zakończenia. Niewielu sportowców może doświadczyć tego co ja dzisiaj doświadczyłem. Dałem z siebie wszystko. To jest niesamowite. Dziękuję wam – zwrócił się do publiczności, mocno wzruszony „Taddy”.
W rywalizacji juniorów 14 miejsce zajął nowotarżanin Oskar Kaczmarczyk. W kolejnych wyścigach finałowych był: 14, 10, 14.
fot. redbull.com