– Jesteśmy rozgoryczeni. Czujemy się oszukani. Wracamy w fatalnych nastrojach. Bez punktów i z ciężką kontuzją – tak wyjazdowe, przegrane 3:4 spotkanie w ramach rozgrywek grupy południowej I ligi z rezerwami AZE UE Wrocław, podsumował prezes Rysów Bukowina Tatrzańska, Paweł Podczerwiński
Tą przegraną Rysy przerwały serię czterech z rzędu ligowych zwycięstw. Fatalny w wykonaniu góralek był początek. Po 11 minutach bukowianki przegrywały już 0:2. Potem jednak w ciągu niespełna pięciu minut, między 32 a 37 minutą, to bukowianki zdobyły trzy gole z rzędu. Pierwsze dwa były autorstwa Haliny Półtorak. Przy pierwszej asystowała Sabina Kornaś, przy drugiej Kristina Kokośkova. Trafienie numer trzy było z kolei autorstwa Barbary Morawczyńskiej, która popisała się efektownym uderzeniem z dystansu. Niestety parę chwil później doznała ona groźnie wyglądającej kontuzji kolana i zmuszona była opuścić murawę. Tuż przed przerwą gospodynie wyrównały na 3:3. W drugiej połowie padła już tylko jednak bramka. Niestety zdobyły ją w 66 min wrocławianki.
- Przegrać można zawsze, ale nie w takich okolicznościach. Skandaliczne decyzje trójki sędziowskiej miały wpływ na wynik. Drugą i trzecią bramkę straciliśmy z kilkumetrowych spalonych. Po za tym nie odgwizdano nam dwóch ewidentnych rzutów karnych. Organizacja meczu też pozostawiała wiele do życzenia. Brakowało m.in. opieki medycznej. Takie coś na takim szczeblu rozgrywek nie może mieć miejsca. Szanujmy się nawzajem – podsumował mocno zdenerwowany Podczerwiński.
AZS II Wrocław – Rysy Bukowina Tatrzańska 4:3 (3:3)
Bramki: Półtorak 32, 34, Morawczyńska 36
Rysy: Dulak – Nowobilska, Darda, Kukuczka, Jurkowska – Biel, Półtorak, Morawczyńska (40 Kulpa), Kokośkova, Maciążka, Kornaś (65 Toporkiewicz)