Trwa świetna seria piłkarzy Watry Białka Tatrzańska w rozgrywkach grupy wschodniej IV ligi. W 26 kolejce spotkań podopieczni Mirosława Kality pokonali – grając przez 70 minut w liczebnym osłabieniu – na swoim boisku lidera tabeli Limanovię Limanowa. To już 8 z rzędu mecz białczan bez porażki. Udany występ zaliczył także Lubań Maniowy, który wygrał wyjazdowe spotkanie z Wolanią Wola Rzędzińska, zdobywając zwycięskiego gola w drugiej minucie doliczonego czasu gry.
Watra Białka Tatrzańska – Limanovia Limanowa 2:1 (2:0)
Bramki: 1:0 Kołbon 7, 2:0 Buć 44, 2:1 K. Kurczab 81.
Watra: Majerczyk – Kuchta, Gąsiorek, Maciasz, Kostrzewa – Dziubas, Kosturko, A. Rabiański CZK 19, Kołbon, Petrus ŻK – Buć (84 Kalita ŻK)
Limanovia: Mastelarz – Witek, Ślazyk, K. Kurczab, Said – Piwowarczyk ŻK, Jacak, K. Mus ŻK (70 Lichota), Kaczor, G. Mus (80 Czajo) – Kurek.
Sędziował Paweł Bagan z Krakowa. Widzów: 100
Już jedna z pierwszych akcji Watry zakończyła się golem. W 7 min z doskonałej strony pokazał się Kołbon, który przejął piłkę na 40 metrze, przedryblował kilku zawodników Limanovii i z linii pola karnego oddał precyzyjny strzał po którym piłka znalazła się w bramce. Po chwili pomocnik Watry znów groźnie uderzał, ale tym razem w środek bramki i Mastelarz nie miał problemów z interwencją. W 14 min to goście w ciągu kilkudziesięciu sekund mieli dwie okazje. W obu przypadkach uderzenia kolejno G. Musa i Kaczora były jednak minimalnie niecelne. W 19 min w środku pola starli się Rabiański z K. Musem. Faulowany pomocnik Watry nie utrzymał nerwów na wodzy i bez piłki uderzył rywala za co słusznie obejrzał czerwoną kartkę. Sytuacja ta nie miała większego wpływu na przebieg dalszych fragmentów pierwszej połowy. Grając w liczebnym osłabieniu Watra wcale nie oddała pola przyjezdnym. W 27 min po rzucie rożnym wykonanym przez Kołbona, Gąsiorek z bliska główkował nad bramką. W 33 min groźnie z dystansu uderzał Jacak, a w 42 min po strzale G. Musa i niepewnej interwencji Majerczyka, piłkę na linii bramkowej zatrzymał Maciasz. W 44 min Watra podwyższyła prowadzenie. Po kontrze Buć po tym jak przelobował Mastalerza, trafił co prawda w poprzeczkę, ale przy dobitce był już bezbłędny.
Druga połowa zaczęła się od zmarnowanej przez K. Musa doskonałej sytuacji. Pomocnik z Limanowej z 6 metrów przerzucił piłkę nad poprzeczką. Potem długimi momentami gra toczyła się w środku pola. W 62 min kolejna kontra Watry i po zagraniu Kuchty, Buć z 10 metrów trafił w słupek. W 78 min z kolei Kuchta w prosty sposób zaprzepaścił dobrą sytuację. W 81 min Limanovia zdobyła gola kontaktowego, za sprawą efektownego strzału bezpośrednio z rzutu wolnego K. Kurczaba. Na więcej już gościom, Watra nie pozwoliła.
- Cieszy kolejne zwycięstwo, w dodatku z liderem. Mecz skomplikowała nam czerwona kartka. Po raz kolejny zespół pokazał jednak twardy charakter. Mimo liczebnego osłabienia nie oddaliśmy inicjatywy przeciwnikowi. Co więcej, mogliśmy zdobyć jeszcze kolejne gole. Boję się tylko, żebyśmy za ten mecz nie przypłacili zdrowiem, bo na pewno kosztował on nas duży ubytek sił, a jest nas niestety coraz mniej – ocenił grający trener Watry, Mirosław Kalita.
Wolania Wola Rzędzińska – Lubań Maniowy 2:3 (1:1)
Bramka: Nowak 18, Basisty 53, 90+2 z karnego.
Lubań: Świerad – Górecki, D. Firek, Czubiak, Kołodziej – Nowak, Jandura, Ziemianek (65 Dudzik), Karkula (80 Noworolnik), M. Firek (80 Zagata) – Basisty.
Zaczęło się źle dla Lubania, który już w pierwszych minutach sprokurował dwie groźne sytuacje pod własną bramką, z których jedna zakończyła się stratą gola. Na szczęście riposta maniowian była szybka. W 18 min Basisty po akcji prawą stroną wycofał piłkę na 7 metr do Nowaka, który uderzył nie do obrony. W kolejnych minutach pierwszej połowy Lubań miało kolejne bramkowe okazje m.in. Karkula trafił w słupek, M. Firek przegrał sytuację sam na sam z bramkarzem gospodarzy, a Górecki po zagraniu Basistego, mając pustą bramkę przed sobą, nie sięgnął piłki.
W drugiej połowie znów pierwsi okazję mieli gospodarze. Jeden z ich zawodników próbował przelobować golkipera Lubania, ale ten nie dał się zaskoczyć. Za to Lubań swoją pierwszą w tej części gry szansę wykorzystał. Po prostopadłym podaniu z głębi pola Basisty wygrał starcie jeden na jeden z golkiperem Wolanii. Kilka chwil później maniowianie mogli podwyższyć prowadzenie, ale dogodną ku temu okazję zmarnował Karkula. Ta sytuacja srodze się zemściła, bowiem za moment gospodarze doprowadzili do wyrównania.
Kiedy wydawał się, że mecz zakończy się podziałem punktów, faulowany w polu karnym Wolanii była Przemysław Zagata, a z rzutu karnego zwycięską bramkę zdobył Basisty.
- Kolejny dobry mecz w naszym wykonaniu, choć znów seria niewykorzystanych okazji kosztowała nas dużo nerwów w końcówce. Najważniejsze, że wyszliśmy obronną ręką z tego starcia – ocenił trener Lubania, Łukasz Biernacki.