Nie widać końca kryzysu piłkarek pierwszoligowych Rysów Bukowina Tatrzańska. Niedzielna przegrana 1:3 z Rolnikiem Głogówek była już czwartą z rzędu.
- Jestem załamany, nie tyle wynikami, ale postawą niektórych zawodniczek, u których nie widzę woli walki i zaangażowania w grę, szczególnie że wiedzą doskonale w jak trudnej sytuacji się znaleźliśmy. To boli najbardziej – przyznał mocno rozgoryczony prezes Rysów, Paweł Podczerwiński.
Z Rolnikiem zaczęło się obiecująco, bo w 20 min Rysy objęły prowadzenie po faulu na Halinie Półotrak i strzale z rzutu karnego Julii Szostak. Chwilę później powinno być 2:0, ale sytuacji sam na sam z bramkarką Rolnika, Półtorak nie trafiła w bramkę. To zemściło się parę chwil później, kiedy przyjezdne wyrównały po stały fragmencie gry. Zresztą stałe fragmenty gry to ostatnimi czasy przekleństwo Rysów i to też potwierdziło się i w tym meczu. Po przerwie właśnie w taki sposób bukowianki straciły kolejne dwa gole. Same nie zdobyły już żadnego, choć sytuacje ku temu miały wyśmienite.
Szczególnie rozregulowany celownik miała tego dnia, niezawodna zazwyczaj Półotrak, której sytuacja z 70 min będzie zapewne śnić się po nocach. Po akcji i podaniu Morawczyńskiej, mając przed sobą pustą już bramkę fatalnie skiksowała z 11 metra.
- Przegrywamy bo nie wyciągamy wniosków. Wszystkie gole tracimy po identycznych błędach w defensywie. Porażki zawsze można zrzucić na plagę kontuzji jaka nas dopadła, ale braku ambicji nic nie tłumaczy. Jestem zawiedziony do tego stopnia, że wszystkie mi się odechciewa – dodał Podczerwiński.
Rysy Bukowina Tatrzańska – Rolnik Głogówek 1:3 (1:1)
Bramka dla Rysów: Szostak 20 z karnego.
Rysy: Dulak – Nowobilska, Darda, Szostak, Żurek - Martinczak, Kornaś (78 Pisowicz), Misiura, Toporkiewicz – Półtorak, Morawczyńska (78 Kulpa)