O 12 kolejce spotkań grupy wschodniej IV ligi obie nasze drużyny będą zapewne chciały jak najszybciej zapomnieć. Watra Białka Tatrzańska przegrała na własnym boisku 2:4 z Glinikiem Gorlice mimo prowadzenia 2:0 do przerwy. Lubań Maniowy z kolei także nie wykorzystał atutu własnego boiska i uległ 1:3 Bocheńskiemu.
Wolski Lubań Maniowy – Bocheński KS 1:3 (0:0)
Bramki: 0:1 Bukowiec 48 z karnego, 1:1 Dyląg 75, 1:2 Marszalik 82, 1:3 Ciećko 90.
Lubań: Świerad – Jazgar, D. Firek, Dyląg Górecki – Noworolnik ŻK, Ziemianek, Dudzik, Jandura (61 Dziadkowicz), Gródek – Bałut (85 Budz).
Bocheński: Błąkała – Mlostek ŻK, Ruchałowski ŻK, Bukowiec, Rachwalski – Górecki (88 Juszczak), Lewicki ŻK, Marszalik, Budzyn (55 Grzyb), Strojek ŻK (61 Filipek) - Ciećko.
Sędziował Łukasz Dragan z Wadowic. Widzów: 100
W pierwszej, wyrównanej połowie gole nie padły, choć w jeden raz piłka znalazła się w bramce Glinika, ale ten który ją tam skierował – Daniel Noworolnik - znajdował się na pozycji spalonej. Poza tą sytuacją warto odnotowania są jeszcze dwa momenty w tej części spotkania. W 15 min po błędzie D. Firka jeden z zawodników Bocheńskiego próbował przelobować bramkarza Lubania, ale nieznacznie się pomylił. W 25 min z kolei z rzutu wolnego minimalnie nieclenie uderzał Dudzik.
Gole zaczęły padać po przerwie. W 48 min prowadzenie objęli goście. Po faulu D. Firka, rzut karny wykorzystał Bukowiec. Lubań wyrównał w 75 min. Po zagraniu z rzutu wolnego w pole karne Bocheńskiego, piłka dotarła pod nogi Dyląga, a ten oddał skuteczny strzał. W 82 min goście odzyskali prowadzenie. Po błędzie Świerada mieli oni rzut wolny z pola karnego, którego na gola zamienił Marszalik. W doliczonym czasie gry po kolejnym indywidualnym błędzie zawodnika Lubania, wygraną przyjezdnych przypieczętował Ciećko.
- Mimo tego, że nie mieliśmy kilku zawodników, to dawaliśmy radę. Na pewno z gry nie zasłużyliśmy na porażkę, ale byliśmy dziś niezwykle gościnni, a przeciwnik z naszych prezentów zrobił właściwy użytek – ocenił trener Lubania, Łukasz Biernacki.
Watra Białka Tatrzańska – Glinik Gorlice 2:4 (2:0)
Bramki: 1:0 Dziubas 10, 2:0 Misiura 17, 2:1 Grela 49, 2:2 Gadzina 82, 2:3 Gadzina 88 z karnego, 2:4 Gadzina 90.
Watra: Możdżeń – Kuchta ŻK, Łojek, Kosturko, Gąsiorek – Kostrzewa, Kołbon, Rabiański ŻK, ŻK, CZK 90 Dziubas (74 Nowobilski), Waksmundzki (79 Leśniak) – Misiura.
Glinik: Harwat – Żmigrodzki, Drąg, Marynowski, Rąpała – Serafin (75 Ropek), Kukla, Skrzypniak, Gogola (46 Walczyk), Gadzina ŻK – Grela.
Sędziował: Kamil Sobczak z Nowego Sącza. Widzów: 100
Już nieco ponad kwadransie gry Watra grając z kontry prowadziła 2:0. Najpierw po koronkowej akcji na listę strzelców wpisał się Dziubas, a po chwili po dograniu od Rabiańskiego do bramki Glinika trafił Misiura. W 28 min po kolejnym kontrataku blisko podwyższenia prowadzenia białczan był Kuchta, ale trafił tylko w boczną siatkę. Za moment groźnie na bramkę Watry uderzał Grela. Ten sam zawodnik w 33 min miał jeszcze lepszą sytuację, ale tym razem uderzając z głowy, fatalnie spudłował. W 36 min nieznacznie pomylił się Gadzina.
Już w swojej pierwszej groźnej akcji po przerwie Glinik zdobył gola kontaktowego, za sprawą indywidualnej akcji, bardzo nieskutecznego we wcześniejszych fragmentach meczu Greli. Kolejnych kilkanaście minut to gra głównie w środkowej strefie boiska. W 73 min Misiura przejął podanie z głębi pola, ale jego próba lobowania bramkarza się nie powiodła. W odpowiedzi uderzał Gadzina, ale czujny w bramce Watry był Możdżeń. W 77 min po akcji i strzale Waksmundzkiego piłka zatrzymała się na spojeniu słupka z poprzeczką bramki gości. Akcja przeniosła się na drugą stronę boiska i tym razem Marynowski strzelał, ale kolejny raz bramkarz Watry dobrze się spisał. W 82 min goście doprowadzili do wyrównania. Po dośrodkowaniu w pole karne gospodarzy, do piłki dopadł Gadzina i uderzeniem z głowy skierował ją do bramki. Glinik poszedł za ciosem i w 88 min wyszedł na prowadzenie. Po faulu Możdżenia, rzut karny wykorzystał Gadzina. Już w doliczonym czasie gry zawodnik ten skompletował hat-tricka.