W sobotnich meczach ligi okręgowej z naszych drużyn powody do radości mają piłkarze Huraganu Waksmund oraz LKS Szaflar, którzy wykorzystali atut własnego boiska i zainkasowali komplet punktów. Rozczarowała Jarmuta Szczawnica, która także na własnym boisku niespodziewanie uległa Skalnikowi Kamionka Wielka.
LKS Szaflary – Płomień Limanowa 3:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Pawlikowski 28, 2:0 Gałdyn 60, 3:0 Kwiatek 69,
Szaflary: Zhuk – Mucha, Rusnak ŻK, ŻK CZK 76, Stawicki, Hreśka – Pawlikowski, Gałdyn, Kwiatek, P. Kamiński, K. Kantor .(59 Mrugała) – Baboń (68 Mrowca).
Płomień: Ł. Koza – Hałata, Jantas, Guzik, Wojtas (75 K. Golonka) – Kęska, Dudek, S. Koza, Łątka, Haszczyc – M. Golonka (67 Kądziołka).
Sędziował Marek Ogórek z Nowego Sącza.
Widzów: 100
Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gospodarzy 1:0. W 28 min przeprowadzili oni składną zespołową akcję, w której ostatniej fazie Baboń podał w pole karne do Pawlikowskiego, a ten wygrał sytuację sam na sam z bramkarzem Płomienia. Ponadto w tej części gry bliscy zdobycia gola dla Szaflary byli Kwiatek i Baboń, a dla gości Łątka.
W drugiej połowie swoją dominacje Szaflary udokumentowały kolejnymi dwoma golami. W 60 min co prawda Kwiatek przegrał pojedynek sam na sam z Ł. Kozą, ale odbitą przez bramkarz gości piłkę przejął Gałdyn, kilka metrów ją podholował po czym oddał mocny, precyzyjnym strzał. W 69 min było już 3:0. Na lewej stronie podania wymienili ze sobą P. Kamiński z Hreśką, ten drugi dograł piłkę wzdłuż linii bramkowej, dopadł do niej Mrowca, odegrał ją do Kwiatka a ten uderzył z bliska nie do obrony. W kolejnych minutach wynik już zmianie nie uległ, a odnotować należy jedynie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę jaką w 76 min ujrzał obrońca Szaflar, Rusnak.
- Tym meczem zapewniliśmy sobie utrzymanie w lidze okręgowej na kolejny sezon. Co dalej ugramy to zależy już tylko od nas. Co do przebiegu meczu to o pierwszej połowie lepiej zapomnieć. Za to w drugiej momentami po naszych akcjach ręce same składały się do oklasków. Gra Mateusza Pawlikowskiego była dzisiaj nie z tej ziemi. Chciałem też przy okazji podziękować za wkład w rozwój klubu Tomkowi Lachowi oraz pogratulować mu pierwszego zwycięstwa, a nowych, starych barwach – ocenił trener Szaflar, Tomasz Ligudziński.
Huragan Waksmund – AKS Ujanowice 3:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Bednarczyk 44, 2:0 Dudek 55, 3:0 R. Antolak 67.
Huragan: Byrnas – J. Mroszczak (69 Jakub Waksmundzki), Wróbel, B. Handzel, Wietrzyk – Bednarczyk ŻK (80 Szczygieł), K. Zubek (77 Jan Waksmundzki ŻK), A. Mozdyniewicz, R. Antolak, Dudek (75 Ligęza)– Kolasa ŻK (83 Sz. Waksmundzki)
Ujanowice: K. Gwiżdż – R. Gwiżdż, Pasionek, K. Pławecki, Zelek (70 T. Pławecki) – Orzeł, Jaśkiewicz, D. Pławecki (89 Przystał), Krzyżak (73 P. Pławecki), Rosiek – Bukowiec (89 Garbacz).
Sędziował: Jerzy Cetnarowski z Nowego Sącza.
Po pierwszej połowie Huragan prowadził jak najbardziej zasłużenie, będąc w tej odsłonie stroną dominującą.
Gol dla gospodarzy padł tuż przed końcem tej części gry. Zdobył go w 44 min M. Bednarczyk, który po podaniu od Kolasy, mimo asysty jednego z obrońców gości, uderzył bez przyjęcia w tzw. dalszy róg bramki. Goście mogli przegrywać już od 27 min, gdyby nie ofiarna interwencja Pasionka, który po „kiksie” swojego bramkarza w ostatnim momencie wybił piłkę zmierzającą do pustej już bramki.
Po zmianie stron Huragan dominował jeszcze wyraźniej, co też znalazło odzwierciedlenie w wyniku. W 55 min na 2:0 podwyższył Dudek, po którego mocnym strzale piłka odbiła się od poprzeczki i od słupka, ale w między czasie przekroczyła już linię bramkową. W 67 min trzeciego gola, pieczętującego zwycięstwo gospodarzy zdobył uderzeniem z okolic 14 metra na wprost bramki gości, R. Antolak. Najlepszą okazję na honorowe trafienie dla przyjezdnych miał w 72 min T. Pławecki, ale jego uderzenie z 10 metrów instynktownie nogą obronił Byrnas.
- Pierwsza połowa zdecydowanie pod nasze dyktando, ale jeszcze bez wielu klarownych sytuacji. Najważniejsze że tą jedną udało się wykorzystać. Gol do szatni sprawił, że po przerwie było łatwiej. W dodatku szybki gol na 2:0 spowodował, że już kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na murawie. Troszkę przy 3:0 rozluźniliśmy nasze szyki obronne, dając dojść do głosu rywalom, ale na szczęście obyło się bez konsekwencji – ocenił trener Huraganu, Marcin Zubek
Jarmuta Szczawnica – Skalnik Kamionka Wielka 0:2 (0:2)
Bramki: 0:1 Maciaszek 25, 0:2 Ogórek 43
Jarmuta: Borzęcki – Tumidaj ŻK, Ojrzanowski, Dyląg, Bobak ŻK – Kuziel, Gołdyn, Augustyn, Zelek, J. Pietrzak – W. Wiercioch.
Skalnik: Kantor – Chochla, Griński, Kłębczyk, Mirek (46 Dara)– Ogórek, Hasior, Żarnowski ŻK, Nowak, Bajdel – Maciaszek (72 Dobsz).
Sędziował: S. Krok z Gorlic.
O przegranej Jarmuty zadecydowały dwa gole stracone przez nią w pierwszej połowie. Najpierw w 25 min niefrasobliwość obrońców gospodarzy wykorzystał Maciaszek, uderzając precyzyjnie z 16 metrów w dalszy róg bramki. W 43 min z kolei po rzucie rożnym, Ogórek uprzedził Zelka i podwyższył prowadzenie gości. Po przerwie Jarmuta przeważała, stwarzała sobie kolejne sytuacje bramkowe, ale świetnie tego dnia dysponowany był bramkarz Skalnika, który nie dał się pokonać m.in. J. Pietrzakowi, Bobakowi i Augustynowi.
- Przegraliśmy na własne życzenie. Pierwszą połowę po prostu przespaliśmy, a nasze gapiostwo rywal wykorzystał bezlitośnie. W drugiej już pełna nasza dominacja, ale co z tego skoro zrobiliśmy z bramkarza gości bohatera, trafiając w niego w dogodnych sytuacjach – przyznał grający trener Jarmuty, Jacek Pietrzak.