W 8 kolejce spotkań grupy wschodniej IV ligi Watra Białka Tatrzańska po dwóch golach straconych w doliczonym czasie gry przegrała 1:2 wyjazdowe spotkanie z Unią Tarnów. Z kolei Lubań Maniowy także dzięki trafieniu już po 90 minucie wygrał wyjazdowe starcie w Drwini.
Unia Tarnów – Watra Białka Tatrzańska 2:1 (0:1)
Bramka: 0:1 Spike Gill 45 1:1 Popiela 90 +1 , 2:1 Nowak 90 +4.
Watra: Tomasik – Kuchta, Bałos ŻK, Koprowski, Bartos - Kostrzewa ŻK, ZK, CZK 87 Oliveira (68 B. Mroszczak), Aruna, Mroszczak (68 Sarna), Zubek – Spike Gill ŻK.
Watra prowadziła po golu zdobytym w końcówce pierwszej połowy. Jego autorem był Anglik Johnyy Spike Gill. Złe rzeczy dla Watry zaczęły się od 87 minuty. Wtedy drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Rafał Kostrzewa i wyleciał z boiska. Osłabieni białczanie nie zdołali odeprzeć naporu gospodarzy i Ci w doliczonym czasie gry odwrócili losy tego spotkania.
GKS Drwinia – Lubań Maniowy 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 D. Firek 90.
Lubań: Świerad – D. Firek, Górecki, Augustyn – Noworolnik (67 Antolak), D. Duda (85 M. Sikora), M. Firek, P. Duda – Da Silva, Kurowski (60 Kasperczyk), Pluta (77 Rzymowski
Wygraną Lubaniowi dał w doliczonym czasie gry Damian Firek, który po rzucie rożnym najprzytomniej zachował się w zamieszaniu w polu karnym gospodarzy trafił do bramki.
- Cieszy zwycięstwo na trudnym terenie. Gospodarze byli godnym przeciwnikiem. To zespół dobrze zorganizowany, chcący grać w piłkę. Mieli swoje sytuacje, ale na wysokości zadania stanął w naszej bramce Artur Świerad. My okazji bramkowych mieliśmy więcej. Ciągle jednak nie możemy znaleźć tego „złotego środka” na poprawę skuteczności. Najważniejsze jednak, że ten jedn raz piłka wpadła do bramki przeciwnika. Gratuluje drużynie charakteru i walki do samego końca – przyznał trener Lubania, Grzegorz Hajnos.