Piłkarze Watry Białka Tatrzańska po 7 kolejnych prażakach w rozgrywkach grupy wschodniej 4 ligi wreszcie poczuli smaki zwycięstwa. Przełamanie przyszło w derbowym, pełnym podtekstów meczu z Wierchami Rabka. Gospodarzy do wygranej 3:1 poprowadził niesamowity Johnyy Spike Gill, który miał udział przy każdej z bramek dla swojej drużyny.
Watra Białka Tatrzańska – Wierchy Rabka 3:1 (3:0)
Bramki: 1:0 Dudek 19, 2:0 Dudek 32, 3:0 Spike Gill 42, 3:1 Kostrzewa - samobójcza 71.
Watra: Kobal – Bartos, Koprowski, Kostrzewa, Kuchta – Dudek (87 R. Mroszczak), Zubek, Kostrzewa, Dziubas (46 Oliviera), Spike Gill – Aruna (73 Kolasa ŻK, CZK 90)
Wierchy: Styrczula – Luberda (46 Motłoch), Jędrzejowski (46 K. Wróbel ŻK), Zenon ŻK, Jurzec – Derek, Świerzbiński, Kościelniak, Ciećko, Misiura – Pazurkiewicz.
Sędziował Marcin Mróz z Olkusza.
Zaczęło się od okazi dla gości. W 17 min Ciećko uderzył wewnętrzną stroną częścią stopy i Kobal z trudem sparował piłkę nad poprzeczkę. W 19 min to Watra objęła prowadzenie. Gola wypracował Spike Gill, który najpierw na skrzydle wygrał pojedynek 1 na 1 z jednym z rywali, po czym jak na tacy wystawił piłkę Dudkowi, a ten tylko dołożył nogę i piłka znalazła się w bramce. W 23 min goście to że nie stracili drugiego gola zawdzięczają Styrczuli, który po główce Dudka, końcami palców zdołał strącić piłkę na rzut rożny. W 32 min znów oglądaliśmy starcie Dudka ze Styrczulą i znów górą był bramkarz Wierchów, który zdołał odbić piłkę zmierzającą w górny róg jego bramki. W 38 min pomocnik Watry dopiął jednak swego i drugi raz wpisał się na listę strzelców, niemal po kopii akcji z 19 min. Znów po świetnej indywidualnej akcji Spike Gilla, Dudek tylko dopełnił formalności. Watra nie poprzestała na atakach i w 42 min było już 3:0. I znów gol to zasługa duetu Dudek – Spike Gill, z taką różnicą, że teraz to ten pierwszy podawał, a Anglik uderzył na bramkę i po rykoszecie piłka wpadła za plecy bezradnego Styrczuli.
Druga połowa - podobnie jak pierwsza - zaczęła się od szansy gości. Misiura przedarł się w pole karne Watry, uderzył po krótkim rogu, ale Kobal obronił nogami.W 59 min znów był gorąco pod bramką gospodarzy. Strzał Ciećko trafił w słupek. W 71 min graczy Wierchów wyręczył Kostrzewa, który przy probie przecięcia podania, tak niefortunnie interweniował, że trafił do własnej bramki.
W kolejnych fragmentach - mimo dominacji Wierchów i czerwonej kartki dla gracza Watry Kolasy - wynik już się nie zmienił.