Piłkarze Watry Białka Tatrzańska po golu straconym z rzutu karnego w doliczonym czasie gry, zremisowali 1:1 wyjazdowe spotkanie z Wolanią Wola Rzędzińska. Z kolei spory zawód sprawili swoim kibicom piłkarze Wierchów Rabka. bowiem na własnym boisku przegrali 0:1 z niżej notowaną drużyną Okocimskiego Brzesko.
Wolania Wola Rzędzińska – Watra Białka Tatrzańska 1:1 (0:1)
Bramki: Spike Gill 30 z karnego.
Watra: Tomasik – Kuchta, Bałos, Koprowski, Bartos – Dudek, Dziubas ( 65 Olivieria), Kostrzewa, Zubek, Spike Gill – Aruna.-
Watra prowadziła od 30 min, także po golu z rzutu karnego Spike Gila. Faulowany w tej sytuacji był Dudek. W 3 minucie doliczonego czasu gry faulu we własnym polu karnym dopuścił się z kolei gracz Watry Oliviera i gospodarze doprowadzili do remisu.
- Cieszymy się i szanujemy punkt zdobyty na trudnym terenie. Oczywiście jest niedosyt jak traci się gola w doliczonym czasie gry, ale też trzeba zaznaczyć, że mogliśmy też i ten mecz przegrać bo chwilę potem Wolania miała świetną okazję na drugiego gola. Dlatego tak jak mówię doceniamy ten punkt – ocenił prezes Watry, Andrzej Rabiański.
Wierchy Rabka – Okocimski Brzesko 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Cięciwa 88
Wierchy: Styrczula – Derek, Wróbel, Zenon, Jurzec – Kościelniak (90 Salah), Czubin, Świerzbiński, Ciećko ŻK, Dudzik (66 Motłoch) – Pazurkiewicz.
Okocimski: Jurkiewicz – Bara, Kulig, Kostecki, Pawlik – Waśko (90 Kołodziej) , Duda, Goryczka, Woda (70 Ogar), Bury (80 Grzesicki) – Lizak (84 Cięciwa).
Sędziował: Łukasz Kogut z Nowego Sącza
Dopiero w końcówce pierwszej połowy doczekaliśmy się sytuacje bramkowych. Mieli je gospodarze. Najpierw po rzucie rożnym uderzał Zenon, ale Jurkiewicz instynktownie odbił piłkę nogami, a po chwili szansę miał Ciećko, ale i tym razem golkiper Okocimskiego popisał się refleksem.
Druga połowa także nie obfitowała w gorące momenty pod obiema bramkami. W 81 min znów uderzał Ciećko, ale ponownie górą w pojedynku z nim był Jurkiewicz.
W 88 min miała miejsca akcja która rozstrzygnęła losy tego spotkania. Jeden z graczy przyjezdnych znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Wierchów. Uderzył jednak bardzo nieudolnie i wydawało się, że goniący akcję Wróbel, przechwyciła futbolówkę. Ta jednak sprawiła mu psikusa: odbiła się od słupka, przeleciała między jego nogami dopadł do niej Cięciwa i umieścił w pustej bramce.