Poniedziałkowe starty Polaków w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich przyniosły ósme miejsce Maryny Gąsienicy Daniel w slalomie gigancie oraz szóste miejsce mieszanej drużyny w skokach narciarskich.
Zakopianka Maryna Gąsienica-Daniel zajęła ósme miejsce w olimpijskim slalomie gigancie w Yanqing. To najwyższa pozycja w tej dyscyplinie od 1998 roku. W konkursie skoków drużyn mieszanych biało-czerwoni uplasowali się na szóstym miejscu - to najważniejsze poniedziałkowe wydarzenia z udziałem polskich sportowców.
Zakopianka Maryna Gąsienica-Daniel w ciągu ostatnich dwóch sezonów wdarła się do szerokiej światowej czołówki. Regularnie punktuje w Pucharze Świata, a w ubiegłorocznych mistrzostwach globu była w swojej koronnej konkurencji szósta.
Na stoku w Yanqing spisała się bardzo dobrze. Po pierwszym przejeździe zajmowała 11. miejsce, ale w drugim uzyskała czwarty czas i awansowała na ósme miejsce.
"Zaważył pierwszy przejazd, zabrakło trochę w niektórych odcinkach. Poza tym przez ostatnie dni miałam problemy z plecami i trudno było mi przetestować wszystkie ustawienia nart. Jeszcze wczoraj nawet nie byłam pewna, czy uda mi się dziś wystartować, bo nie mogłam się zgiąć. Z jednej strony cieszę się, że tutaj jestem, ale z drugiej trochę mi jest przykro, że zabrakło jednego dnia, w którym byśmy dopracowali jeden drobiazg. Zmieniliśmy go na drugi przejazd i już było dużo lepiej" - relacjonowała narciarka z Zakopanego.
Polka po raz trzeci startuje w igrzyskach, a do tej pory jej najlepszym wynikiem było 27. miejsce w Pjongczangu. To też najwyższe miejsce polskiego alpejczyka od 1998 roku, gdy w Nagano Andrzej Bachleda jr był piąty w kombinacji.
Inne z z naszych alpejek sklasyfikowano w trzeciej dziesiątce - Magdalena Łuczak była 26., a Zuzanna Czapska 30.
Niecodzienny przebieg miał rozgrywany po raz pierwszy w igrzyskach konkurs drużyn mieszanych w skokach narciarskich. Polska zajęła szóste miejsce. Zwyciężyła Słowenia, przed zespołem Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego (RKO) i Kanadą.W polskim teamie najdalej - 102,5 m - skoczył w drugiej serii Kamil Stoch. Poza nim wystąpili brązowy medalista indywidualnie z niedzieli Dawid Kubacki oraz Nicole Konderla i Kinga Rajda.
Duży wplyw na końcowe wyniki miały dyskwalifikacje zawodniczek za niezgodne z regulaminem kombinezony, które z ramienia Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) kontrolowała Agnieszka Baczkowska. Anulowanie wyników kosztowało utratę cennych punktów przez Japonię, Austrię i Niemcy, które nie zdołały awansować do finałowej ósemki. W drugiej serii o przepisową jakość sprzętu nie zadbali Norwegowie i skończyli na ósmym miejscu.
Monika Hojnisz-Staręga zajęła 20. miejsce w biathlonowym biegu na 15 km. Złoty medal wywalczyła Niemka Denise Herrmann, srebrny Francuzka Anais Chevalier-Bouchet, a brąz Norweżka Marte Olsbu Roeiseland.
W wyścigu na 1500 m w łyżwiarstwie szybkim Natalia Czerwonka zajęła 19., a Magdalena Czyszczoń ostatnie, 30. miejsce. Wygrała Holenderka Ireen Wuest, srebrny medal zdobyła Japonka Miho Takagi, a brązowy inna z Holenderek - Antoinette de Jong.
Na wyniki biało-czerwonych wpływ mogła mieć ośmiodniowa izolacja, na jaką trafiły już po przylocie do Chin, a która spowodowana była pozytywnymi wynikami testów na koronawirusa.
Po dwóch ślizgach rywalizacji saneczkarek Klaudia Domaradzka plasuje się na 24. pozycji. Prowadzi walczącą o trzecie z rzędu złoto Niemka Natalie Geisenberger.
Panczenista Zbigniew Bródka przekazał, że z powodu urazu mięśnia uda zrezygnował ze startu w zaplanowanym na wtorek wyścigu na 1500 metrów w igrzyskach olimpijskich w Pekinie.
Po trzech dniach igrzysk i rozegraniu 21 z 109 konkurencji w tabeli medali prowadzi dość niespodziewanie Szwecja, która wywalczyła trzy złota. Kolejne pozycje zajmują Rosyjski Komitet Olimpijski (2-3-2) i Holandia (2-2-1). Na pierwszy tytuł mistrzowski wciąż czekają Amerykanie.