0:1 Pazurkiewicz 1, 1:1 Martuszewski 22, 1:2 Kęska 27,1:3 Majeran 36, 2:3 Jovanovic 49.
Wierchy: Zhuk – Witek, Jeziorski, Bartos, Misiura – Dudek, Czubin (60 Florek), Kęska (70 Wójcik), Majeran, Dara – Pazurkiewicz (87 Myrda).
Świetnie się ten mecz rozpoczął dla Wierchów, które już w 57 sekundzie (!) objęły prowadzenie. Z błędu gospodarzy przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy skorzystał Łukasz Pazurkiewicz, który z bocznego sektora boiska wbiegł w pole karne i oddał precyzyjny strzał w dalszy róg bramki. Co prawda w 22 minucie niecieczanie wyrównali, ale odpowiedź rabczan była błyskawiczna. Po kolejnym kontrataku i podaniu wstecznym Szymona Majerana do bramki miejscowych trafił Kacper Kęska. W 36 minucie przewaga Wierchów wzrosła do dwóch bramek, za sprawą Majerana i jego uderzenia z rzutu wolnego.
Druga połowa to napór niecieczan, którzy już w pierwszej ofensywnej akcji w tej części gry zdobyli gola kontaktowego. W 65 minucie gospodarze mieli świetną okazję by wyrównać na 3:3. Nie wykorzystali jednak rzutu karnego. Od 75 minuty rabczanom było nieco łatwiej, bo jeden z zawodników z Niecieczy zobaczył drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę.
– Oczywiście wielkie gratulacje dla chłopaków, przede wszystkim za zaangażowanie jakie włożyli w to spotkanie. W końcówce już graliśmy na oparach, ale przetrwaliśmy napór gospodarzy i dokonaliśmy coś fantastycznego. Na pewno zaskoczyliśmy gospodarzy odważną grą od pierwszych minut. Dobrze broniliśmy, co ułatwiało nam wyprowadzanie kontrataków, którymi nękaliśmy gospodarzy. W przerwie wiedzieliśmy, że w drugiej połowie czekają nas trudne chwile. I tak było. Skutecznie jednak odpieraliśmy ataki. Oczywiście szczęście też było po naszej stronie. Mogliśmy też jednak ostudzić zapędy gospodarzy, bo mieliśmy dwie świetne okazje na zdobycie czwartego gola – ocenił trener Wierchów Sebastian Świerzbiński.
Watra Białka Tatrzańska – Lubań Maniowy 2:0 (2:0)
1:0 Chmelenko 41, 2:0 Martuszewski 44.
Watra: Kudła – Chmelenko, Matuszewski, Łukaszczyk, Zaika, Uwakwe, Klisiewicz (90 M. Młynarski), Zuiev (85 Drozd), Drobnak, Bałos (70 Dudek), Wajsak.
Lubań: Świerad – Ligienza, Chmielowski (15 Zawiślan), Mrówka (85 Wróbel), Jandura (65 Diaz), Duda, Pluta, Firek, Magdziarczyk (70 Manko), Skydan (55 Kasperczyk), Chlipała.
Sędziował: Waldemar Pyznar z Gorlic. Żółte kartki: Martuszewski, Zuiev. – Firek, Kasperczyk, Diaz, Zawiślan.
Kiedy wydawało się że pierwsza połowa skończy się wynikiem bezbramkowym, Watra w ostatnich 5 minutach tej odsłony w odstępie 120 sekund zadała dwa ciosy. W 41 min. z rzutu wolnego uderzał Pavol Chmelenko, piłka jeszcze po drodze odbiła się rykoszetem od jednego z zawodników stojących w murze i wpadła do bramki. W 43 min. gospodarze wyprowadzili kontratak, po którym Klisiewicz uruchomił podaniem Martuszewskiego, ten wbiegł w pole karne i mimo asysty obrońcy Lubania celnie przymierzył w dalszy róg bramki.
Druga połowa zaczęła się od ataków Lubania, które jednak z upływem czasu traciły na sile. W 55 min. groźnie uderzał Duda, ale Kudła był na posterunku. W 68 min. z kolei nieznacznie pomylił się Mrówka. W 74 min. po drugiej stronie boiska Klisiewicz oddał mocny i celny strzał na bramkę Lubania, z którym jednak Świerad sobie poradził. Jeszcze w doliczonym czasie gry bliki gola honorowego dla przyjezdnych był Ligienza, który z rzutu wolnego trafił w boczną siatkę.
Już po końcowym gwizdku sędziego doszło do przepychanek między zawodnikami obydwu drużyn.
********************
Jarmuta Szczawnica – Skalnik Kamionka Wielka 2:4 (1:2)
Bramki: 1:0 Wiercioch 27, 1:1 Fryzowicz 31, 1:2 Maciaszek 37, 1:3 Niemas 53, 2:3 Kuziel 55, 2:4 Kalisz 72
Jarmuta: Pietrzak – Dyląg, Barnaś, H. Michałczak, D. Michałczak, Noworolnik (75 Drożdż), Kuziel, Sidorczuk (75 Balogun), Chowaniec (55 Żółtek), Kwit (65 Faltyn),Wiercioch
Skalnik: Lisowski – Baran, Jarosz (60 Kalisz), Tarasek, Hasior, Niemas, Bogdański, Fryzowicz (75 Zieliński), Maciaszek, P. Górka (85 Nowakowski), D. Górka (80 Nieć)
Zaczęło się obiecując dla gospodarzy, których w 27 min. na prowadzenie – po sprytnym podaniu Sidorczuka – wyprowadził Wiercioch. Goście jednak jeszcze przed przerwą odrobili straty i to z nawiązką. W 31 min. mający dużo czasu i swobody tuż przed polem karnym Jarmuty Fryzowicz, celnie przymierzył. W 37 min. z kolei Maciaszek wygrał powietrzny pojedynek z jednym z zawodników gospodarzy i pokonał Pietrzaka. 8 minut po przerwie przwaga przyjezdnych wzrosła do 3 trafień. Tym razem Niemas skutecznie „zamknął” dośrodkowanie z rzutu rożnego. Co prawda dwie minuty później Jarmuta złapała kontakt za sprawą trafienia Kuziela, ale ostatnie słowo w tym meczu należało do gości, a konkretnie do Kalisza, który w 72 min. przypieczętował wygraną Skalnika.