Piłkarze Lubania Maniowy zrehabilitowali się za zeszłotygodniową porażkę na inaugurację sezonu z Bocheńskim i w drugiej serii spotkań wygrali wyjazdowe spotkanie z Niwą Nową Wieś.Z kolei w swoim drugim w sezonie meczu, a pierwszym w roli gospodarza piłkarze Wierchów Rabka przegrali 0:5 z Barciczanką Barcice. Natomiast piłkarze Watry Białka Tatrzańska wygrali 1:0 wyjazdowe spotkanie z Glinikiem Gorlice
Niwa Nowa Wieś – Lubań Maniowy 1-3 (0-1)
0-1 Kasperczyk 15, 0-2 Chlipała 47, 0-3 Bryja 52 , 1-3 Chrapek 63
Lubań: Lipka – Chlipała, Zaika, Bałos(60 Diaz) – Bryja(65 Misiura) Jandura (79 Charniausky), Sobuś, Duda, Pluta – Potoniec (75 Hutyria) Kasperczyk(69 Magdziarczyk)
Prowadzenie do przerwy Lubaniowi dał w 15. minucie Jakub Kasperczyk, który po kontrataku i podaniu od Jarosława Potońca głową pokonał bramkarza gospodarzy.
Po niespełna 10 minutach drugiej połowy Lubań prowadził już 3:0. Najpierw na 2:0 trafił po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Patryka Dudy, strzał Oleksa Zaiki dobił Jan Chlipała, a w 52. minucie kolejny kontratak maniowian sfinalizował tym razem Piotr Bryja.
Gospodarze odpowiedzieli jedynie honorowym trafieniem z rzutu wolnego Krzysztofa Chrapka.
– Cieszymy się z zasłużonego kompletu punktów. Po nieudanej inauguracji odpowiedzieliśmy w najlepszy możliwy sposób. Decydującym momentem był początek drugiej połowy,gdzie w krótkim czasie strzeliliśmy druga i trzecia bramkę. W końcówce mieliśmy jeszcze 2-3 idealne sytuacje do podwyższenia wyniku, ale zawiodła skuteczność. Dziękuje drużynie za pełne zaangażowanie dzisiaj, ale musimy twardo stąpać po ziemi bo już we wtorek gramy bardzo trudny mecz z Limanovia – ocenił trener Lubania Wojciech Tajduś.
***********
Wierchy Rabka – Zdrój – Barciczanka Barcice 0:5 (0:1)
0:1 Mlonzi 5 0:2 Zygmunt 55 0:3 Maślejak 65 0:4 Oleksy 86 0:5 Kumor 90+2
Wierchy: Żuk – Pragnący (46 Sobek), Pająk, Traczyk, Szczepański I, Styrczula, Florek (75 Szczepański II), Kornaś, Motłoch (62 Stolarczyk), Wójciak, Burnat (75 Czech)
Barciczanka: Rams – Adrian, Bonalde (62 Michurski), Zawiślan, Mlonzi (85 Wańczyk), Kurzeja (80 Kumor), Maślejak, Gryźlak, Zygmunt (62 Martuszewski), Basta (70 Oleksy), Łukasik
Zaczęło się od mocno kontrowersyjnej sytuacji, bowiem już w 1 minucie bramkarz gości zagrał piłkę ręką poza polem karnym czym przeszkodził w finalizacji akcji Wójciakowi. Arbiter zamiast czerwonej kartki pokazał bramkarzowi Barciczanki tylko żółtą.
Za moment Wójciak ostemplował słupek bramki gości. Za to pierwsza bramkowa akcja przyjezdnych dała im gola. W 5. minucie wynik meczu otworzył precyzyjnym strzałem Mlonzi.
W końcówce pierwszej połowy kolejne dwie swoje szanse miał Wójciak. Za pierwszym razem trafił w poprzeczkę, a za drugim po jego strzale piłkę na linii bramkowej zatrzymał jeden z obrońców.
W drugiej połowie na boisku dzielili i rządzili już tylko goście. W 55. minucie na 0:2 po indywidulanej akcji trafił Zygmunt. W 63. minucie Mlonzi wyłożył piłkę Maślejakowi i ten tylko dopełnił formalności. Dwa kolejne gole: w 86 i drugiej minucie doliczonego czasu gry były dziełem rezerwowych: Oleksego i Kumora.
– Nasza młoda drużyna, która wciąż jest w budowie, płaci frycowe. Doświadczona drużyna gości skarciła nas za nasze niewykorzystane sytuacje. Musimy wyciągnąć wnioski. Pracujemy dalej, wierząc że z czasem przełoży się to na wyniki. Mam żal do sędziego o tą sytuację z 1 minuty, bo ewidentnie bramkarz gości powinien wylecieć z boiska – przyznał po spotkaniu trener Wierchów Franciszek Mrózek.
*****************
Glinik Gorlice – Watra Białka Tatrzańska 0:1 (0:0)
0:1 Zębala 15.
Glinik: Kubik – Krzysztoń, Dąbrowski (70 Martuszewski), Śliwa (70 Drąg), Gogola, Buś (46 Piotrowski), Mituś (46 Rząca), Świechowski, Kuliga, Daszyk, Gyboś.
Watra: Kudał – Gruszecki, Sławecki, Kociołek, Ł. Młynarski, Zębala, M. Młynarski (56 Bigos), Konieczny, Masłowski, Dudek, Styrenczak (46 Drozd, 75 Lutsenko)
Sędziował Krystian Chrabąszcz z Brzeska. Żółte kartki: Kuliga, Dąbrowski – Styrenczak.
Akcję na wagę zwycięstwa Watra przeprowadziła w 15. minucie. Krystian Dudek przejął piłkę, zagrał ją do Aleksandra Zembali, który po wbiegnięciu w pole karne wygrał pojedynek z bramkarzem.
– O ile pierwsza połowa napawała optymizmem, o tyle druga dała wiele do myślenia. W pierwszej połowie dobrze relizowaliśmy nasz plan, który zakładał długie utrzymanie się przy piłce, by korzystając z trudnych warunków atmosferycznych, zmęczyć przeciwnika. To przyniosło efekt. Po przerwie wiedzieliśmy że gospodarze mocno zaatkują. Nam jednak też dało się we znaki zmęczenie. Tak naprawdę nie mieliśmy kim wyprowadzić kontrataku. Stąd mnożyły się stałe fragmenty gry dla gospodrzy. Byliśmy jednk dobrze zorganziowani w defensywie i poza jedną sytuacją, gdzie Szymek Kudła sparował piłkę na poprzeczkę, rywale nie stworzyli sobie klarownej okazji bramkowej. Cieszymy się z pierwszego zwycięstwa w sezoni, ale już skupiamy się nad wtorkowym spotkaniem – ocenił trener Watry Mirosław Kalita.
.