W meczu 27. kolejki IV ligi małopolskiej Lubań Maniowy zmierzył się na wyjeździe z Orłem Ryczów i przegrał to starcie 2:3.
Z kolei piłkarzom nie udał się wyjazd do Bochni. W spotkaniu z miejscowym BKS podopieczni Piotra Kapusty ulegli gospodarzom 1:4.
Orzeł Ryczów – Lubań Maniowy 3:2 (3:2)
Gole dla Lubania: Chlipała (karny), Wajsak
Lubań: Sikora – Chlipała, Zaika, Bałos, Faron, Pluta, Jandura, Czajkowski, Wajsak, Potoniec, Kasperczyk.
Spotkanie od początku nie układało się po myśli gości, którzy już w pierwszej połowie dwukrotnie musieli odrabiać straty. Przy wyniku 2:0 kontaktowego gola z rzutu karnego zdobył Chlipała, a po bramce na 3:1 drugiego gola dla Lubania strzelił Wajsak. Od 44. minuty gospodarze grali w osłabieniu po czerwonej kartce, co dawało nadzieję maniowianom na odwrócenie losów spotkania. Mimo gry w przewadze i kilku dogodnych okazji strzeleckich, wynik 3:2 dla Orła utrzymał się do końca meczu.
– Bardzo źle weszliśmy w mecz. Po dwóch indywidualnych błędach szybko przegrywaliśmy 0:2. Sami stwarzaliśmy przeciwnikowi sytuacje i musieliśmy gonić wynik. Z czasem gra zaczęła wyglądać lepiej – zdobyliśmy kontaktową bramkę z rzutu karnego i wydawało się, że łapiemy rytm. Niestety, przy kolejnym błędzie w wyprowadzeniu piłki straciliśmy trzecią bramkę. Udało się jeszcze raz złapać kontakt po trafieniu Wajsaka. Graliśmy w przewadze liczebnej, chcieliśmy to wykorzystać, ale wcale nie było łatwo. Orzeł cofnął się nisko całym zespołem, zostawiając bardzo mało przestrzeni. Mimo to stwarzaliśmy okazje. Padła bramka na 3:3, ale sędzia jej nie uznał, dopatrując się faulu Potońca. To była, moim zdaniem, dyskusyjna decyzja, ale nie chcemy tego oceniać. Patrzymy dalej, skupiamy się na kolejnych meczach – ocenił trener Lubania, Łukasz Schrenier.
***************************
BKS Bochnia – Watra Białka Tatrzańska 4:1 (1:1)
1:0 Skocz 2, 1:1 Masłowski 35, 2:1 Andruszko 55, 3:1 Skocz 77, 4:1 Wolak 90+4.
Bochnia: Baka – Klimek, Sławecki (69 Trojan), Różyński, Andruszko (86 Kozik), Skocz (86 Majcher), Łyduch (79 Wolak), Tomala, M. Klimek, Gil, Grudnik (59 Grzybowski)
Watra: Piechota – Gruszecki, Luca, Łukaszczyk (58 Wójcik), Majeran, Styrczula, Sendor, Masłowski (84 J. Płonka) , Dudek (79 K. Płonka), Porębski, Bocheńczak.
Sędziował Michał Ślaski. Żółte kartki: Trela, Skocz – Styrczula, Gruszecki.
Mecz rozpoczął się źle dla gości – już w 2. minucie gospodarze objęli prowadzenie. Watra zdołała wyrównać w 35. minucie za sprawą trafienia Masłowskiego, ale po przerwie to Bochnia przechyliła szalę zwycięstwa. Gole Andruszki, Skocza i Wolaka przypieczętowały wygraną gospodarzy
– Zagraliśmy bardzo słaby mecz. Fatalnie weszliśmy w spotkanie, szybko straciliśmy bramkę. Między 15. a 45. minutą był jeszcze całkiem niezły fragment w naszym wykonaniu, udało się wyrównać, ale po przerwie znów źle zaczęliśmy drugą połowę. Zabrakło nam cech wolicjonalnych – charakteru, odpowiedzialności. Mam dużo zastrzeżeń do mentalności zespołu po tym meczu. W mojej ocenie podeszliśmy do rywala zbyt lekceważąco. Wygrał zespół, który bardzo chciał – i to było widać na boisku. Musimy potraktować ten mecz jako surową lekcję i wyciągnąć wnioski już na kolejne spotkanie – ocenił trener Watry, Piotr Kapusta.