W pierwszym z dwóch finałowych meczów barażowych o awans do Betclic 2. Ligi, piłkarze Podhala Nowy Targ przegrali na własnym stadionie 2:3 z rezerwami Zagłębia Lubin. Rewanż już w środę w Lubinie, a losy dwumeczu pozostają otwarte, głównie za sprawą kontaktowego gola zdobytego przez gospodarzy w doliczonym czasie gry.
To był jeden z tych meczów, których wynik nie oddaje w pełni przebiegu wydarzeń na boisku. Podhale stworzyło sobie wiele dogodnych sytuacji bramkowych, zmarnowało rzut karny, a gole traciło w dość niefortunnych okolicznościach. Pomimo porażki, nowotarżanie z pewnością nie byli zespołem słabszym. Tego dnia więcej szczęścia mieli jednak goście z Lubina.
Od początku spotkania emocji nie brakowało. Już w 6. minucie piłka po rykoszecie o mały włos nie zaskoczyła bramkarza Zagłębia. Chwilę później, bo w 8. minucie, Kruszelnicki próbował zaskoczyć rywali z rzutu wolnego z linii 16. metra, ale trafił w mur.
W 16. minucie goście objęli prowadzenie. Po nieporozumieniu w szeregach defensywnych Podhala przy wyprowadzeniu piłki spod własnego pola karnego, Czekała przejął futbolówkę i w sytuacji sam na sam nie dał szans Styrczuli. Podhale mogło błyskawicznie odpowiedzieć – w 23. minucie Purcha zdecydował się na strzał z dystansu, lecz piłka minimalnie minęła słupek.
Największa szansa na wyrównanie przyszła sześć minut później. Kurzeja został sfaulowany w polu karnym, a sędzia wskazał na „wapno”. Niestety, Michota przestrzelił, posyłając piłkę wysoko nad poprzeczką.
Podhale dopięło swego w 36. minucie. Po wrzutce Seweryna w pole karne najwyżej wyskoczył Kurzeja, który głową posłał piłkę do siatki, doprowadzając do remisu 1:1.
Tuż po przerwie boisko z powodu kontuzji opuścił Giel, którego zastąpił Niedziałkowski. W 48. minucie Nowak oddał silny strzał z dystansu, jednak bez powodzenia. Niestety, w 59. minucie goście po raz drugi wyszli na prowadzenie – Zynk uderzył z dalszej odległości, po drodze jeszcze piłka odbiła się od Mirosznika, myląc zupełnie Styrczulę.
Minutę później Rubiś również spróbował uderzenia z dystansu, lecz mocno przestrzelił. W 64. minucie szczęście znów sprzyjało lubinianom – po strzale Marcinho piłka zatrzymała się dosłownie na linii bramkowej, gdzie dopadł ją bramkarz.
Kilka sekund później było już 1:3. Kruszelnicki dynamicznie przedarł się prawą stroną, wpadł w pole karne i precyzyjnym strzałem w krótki róg pod poprzeczkę pokonał Styrczulę.
Mimo wyniku, Podhale nie rezygnowało. W 70. minucie Marcinho po raz kolejny był bliski szczęścia, jednak jego strzał zatrzepotał tylko na górnej siatce bramki. Przy okazji został powalony przez wybiegającego z bramki Matyska, ale arbiter nie dopatrzył się tutaj faulu. W doliczonym czasie gry ten sam zawodnik jeszcze dwukrotnie próbował pokonać golkipera Zagłębia – bezskutecznie.
W 90+6. minucie nadeszła jednak chwila, która daje nadzieję przed rewanżem. Po faulu w polu karnym na Burkiewiczu sędzia ponownie podyktował „jedenastkę” dla Podhala. Do piłki podszedł Michota, który tym razem się nie pomylił i pewnym strzałem ustalił wynik meczu na 2:3.
Na trybunach zasiadł komplet publiczności, a atmosfera była prawdziwie świąteczna – kibice w Nowym Targu stworzyli fantastyczne piłkarskie widowisko, które zakończyło się porażką, ale nie utratą nadziei. W Lubinie wszystko jest jeszcze możliwe.
NKP Podhale Nowy Targ – Zagłębie II Lubin 2:3 (1:1)
0:1 Czekała 16, 1:1 Kurzeja 36, 1:2 Zynek 58, 1:3 Kruszelnicki 64
2:3 Michota 90+6 karny
Podhale: Styrczula – Salak, Michota, Mirosznik, Rubiś, Nowak (54 Vaclavik), Purcha, Seweryn (77 Burkiewicz), Giel (47 Niedziałkowski), Kurzeja, Marcinho.
Zagłębie II: Matysek – Adamski, Antkiewicz (61 Laskowski), Bondarenko, Czekala, Droździk, Kruszelnicki, Lepczyński (80 Gregorski), Moczyński (46 Koczy), Wandachowicz (18 Marek), Zynek.