Derbowe starcie w IV lidze nie zawiodło – było dużo walki, często na pograniczu faulu, czego potwierdzeniem aż 16 żółtych kartek. Ostatecznie trzy punkty pojechały do Maniów, a Lubań wciąż pozostaje niepokonany w tym sezonie.
Watra Białka Tatrzańska – Lubań Maniowy 1:3 (0:3)
0:1 Kasperczyk 22, 0:2 Kasperczyk 27, 0:3 Chlipała 32 z karnego, 1:3 Styrczula 72
Watra: Kobal – Bocheńczak, Łukaszczyk, Gimenez, Styrczula, Pullen, Lutsenko, Rudzki, Pochroń (69 O. Okas), Ustupski (71 Kozłowski), Porębski
Lubań: Klag – Kasperczyk, Jandura, Duda (83 Bałos), Plewa (65 Sutor), Pluta (71 Bryja), Firek, Gruszkowski (78 Podgórski), Faron (60 Magdziarczyk), Zaika, Chlipała.
Sędziował Florczyk. Żółte kartki: Lutsenko, Styrczula, Kozłowski, Gimenez, Rudzki, Bocheńczak, Rabiański (na ławce), Lupa (na ławce) – Gruszkowski, Kasperczyk, Duda, Chlipała, Faron, Magdziarczyk, Jandura, Sikora (na ławce)
Losy meczu rozstrzygnęły się tak naprawdę w dziesięć minut, między 22. a 32. minutą. Wtedy to goście zdobyli trzy gole i praktycznie „ustawili” sobie spotkanie.
Do 22. minuty na boisku nie działo się wiele ciekawego, brakowało klarownych sytuacji. I właśnie wtedy padł gol otwierający wynik. Zaika zdecydował się na strzał z 20 metrów, piłka trafiła przypadkowo w głowę Kasperczyka i zmyliła Kobala. Chwilę później mogło być 1:1 – po dograniu Ustupskiego, Rudzki znalazł się na piątym metrze, ale nie trafił czysto w piłkę i szansa przepadła. To szybko się zemściło. W 27. minucie Lubań prowadził już 0:2. Błąd przy wyprowadzeniu piłki wykorzystał Pluta, odebrał futbolówkę i zagrał do Kasperczyka, a ten precyzyjnym strzałem pokonał Kobala. Chwilę później bliski gola był Plewa, ale przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Watry. Co się odwlecze, to nie uciecze – w 32. minucie sędzia podyktował rzut karny za faul Styrczuli na Dudzie. Jedenastkę pewnie wykorzystał Chlipała, ustalając wynik pierwszej połowy na 0:3.
Po przerwie gospodarze rzucili się do odrabiania strat. W 47. minucie próbował Rudzki, ale Klag był na posterunku. W 62. minucie bliski bramki był Pullen, który główkował po rożnym minimalnie nad poprzeczką. Goście również mieli okazję na podwyższenie wyniku – w 65. minucie Magdziarczyk nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Kobalem. Watra doczekała się jednak gola honorowego. W 72. minucie faulowany w polu karnym był O. Okas, a rzut karny wykorzystał Styrczula. W końcówce obie drużyny miały jeszcze swoje okazje – Magdziarczyk trafił do siatki, ale ze spalonego, natomiast po drugiej stronie po wolnym Styrczuli świetnie interweniował Klag.
– Dziesięć minut i trzy nasze prezenty ustawiły mecz. Popełniliśmy zdecydowanie za dużo indywidualnych błędów. Małe rzeczy złożyły się na to, że Lubań ten mecz wygrał zasłużenie. W drugiej połowie, kiedy nie mieliśmy już nic do stracenia, pokazaliśmy jednak, że stać nas na dobrą grę – ocenił trener Watry, Łukasz Cabaj.
–Na pewno szybko strzelone gole pomogły nam ustawić mecz. Ważne, że po pierwszym trafieniu poszliśmy za ciosem. Szkoda, że w drugiej połowie daliśmy Watrze drugi oddech, choć uczulałem na to w przerwie. Widać było zmęczenie, bo kiedy Watra odpoczywała w weekend, my graliśmy ciężkie spotkanie z Orłem Ryczów. Zwycięzców się jednak nie sądzi – cieszymy się z wygranej, ale musimy wyciągnąć wnioski – podsumował szkoleniowiec Lubania, Łukasz Schreiner.