Absolwentka zakopiańskiego ZSMS Kaja Ziomek-Nogal wywalczyła srebro, a Damian Żurek brąz w rywalizacji na 500 metrów podczas pierwszego dnia zawodów Pucharu Świata w norweskim Hamar. Te zawody mają szczególne znaczenie, bo są ostatnią szansą na wywalczenie kwalifikacji.
Ziomek-Nogal, która jechała w pierwszej parze, spisała się znakomicie i była na prowadzeniu aż do startu ostatniego duetu, w którym jechała fenomenalna Holenderka Femke Kok. Rywalka pobiła rekord toru i wyprzedziła Polkę.
– Na szczęście nie był to perfekcyjny przejazd, a dał medal, choć było dużo, dużo lepiej niż w moich wszystkich poprzednich biegach. Na początku sezonu zmieniłam płozy na trochę dłuższe, trochę właśnie przez to ten start podczas Mistrzostw Polskiej był nieudany, bo upadłam na trzecim kroku. Te dłuższe płozy dawały mi takie złudne poczucie, że one będą lepsze i że będą się bardziej nadawały na szybkie tory za oceanem. Tam się nie do końca odnalazłam, było kilka biegów z błędami. Wróciłam do starych płóz i tutaj czuję, że w końcu zrobiłam to, co potrzebowałam zrobić. No i utrzymałam koncentrację przez cały bieg. To bardzo dobry występ, ale to jeszcze nie było to maksimum moich możliwości – mówiła Ziomek-Nogal.
Kolejny raz bardzo dobrze pojechała także Martyna Baran, zajmując piątą lokatę. – Jest lekki niedosyt, ale jestem bardzo zadowolona z tego biegu, bo to jest moje życiowe miejsce. Trochę czekałam na to, trochę przecierpiałam w trakcie przygotowań, ale widać dobrze to zaowocowało – cieszyła się. Trzynasta z kolei była Andżelika Wójcik.
Chwilę później świetnie zaprezentował się też Damian Żurek, najwyżej klasyfikowany polski panczenista w tegorocznym Pucharze Świata. Polak, który w klasyfikacji generalnej na 500 metrów zajmuje trzecie miejsce, w Hamar wywalczył brązowy medal. – Otworzyliśmy bardzo fajnie ten Puchar Świata, widziałem na żywo bieg Kai i jestem bardzo zadowolony, że w końcu jej się udało i zdobyła medal. Ja się cieszę, że po mojej kontuzji wracam do zdrowia i odbudowuję powolutku tą formę, bo przed startem w Calgary naderwałem sobie przywodziciel. W Holandii musiałem bardzo oszczędzać nogę i uważać, żeby nie popełnić głupich błędów, bo, jak wiadomo, najważniejszy bieg mamy dopiero po nowym roku i na tym trzeba się skupić – mówił Żurek.
Zawody Pucharu Świata na olimpijskiej arenie w Hamar – tu łyżwiarze szybcy rywalizowali w 1992 roku podczas igrzysk w Lillehammer rozpoczęły się nietypowo, bo… od awarii urządzenia startowego. Przez to zawody opóźniły się o ponad czterdzieści minut.
– Byłam w trzeciej parze i byłam już gotowa do startu, już miałam czapek na głowie, miałam za chwilę startować. Staram się w takiej sytuacji wyciągać dobre rzeczy. Czyli takie, że nie byłam w pierwszej parze i że to nie ja musiałam podchodzić do tego startu kilka razy. Kluczem było tutaj to, żeby nie stracić tej koncentracji – mówiła Ziomek-Nogal.
– To ma bardzo duży wpływ na nas, że koncentracja ucieka i trochę to wyprowadza z równowagi, tym bardziej, że tutaj przekładano najpierw o pięć minut, a później o trzydzieści. Norwegia ma dużo do nadrobienia, bo to nie są zawody podwórkowe, gdzie możemy na coś takiego pozwalać. Cieszę się, że mimo tego, iż zawody były co chwila opóźnione, ja i tak pokazałem się z dobrej strony – dodał Żurek.
Biało-czerwoni, których występy wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., rywalizowali także w biegach na 1500 metrów – Vladimir Semirunnii był trzynasty, Natalia Czerwonka szesnasta, a Zofia Braun została zdyskwalifikowana.
– Jestem zadowolona, że pojawiłam się w grupie A, bo myślę, że to jest miejsce, do którego po prostu należę i na to czekałam. Październik był bardzo, bardzo ciężki, nawet nie marzyłam o tym, że będę mogła tutaj stanąć na starcie w grupie A i ja tu jestem. Tysiąc pięćset metrów to jest mój dystans, chociaż jeszcze do końca dzisiaj tego też nie pokazałam. Niemniej jednak jestem dumna, bo jestem, ścigam się i nie jest źle – komentowała Czerwonka.
– Powiem szczerze, że żadne wcześniejsze nie były tak doceniane jak te. A to przede wszystkim dlatego, że poziom jest kosmiczny. Naprawdę trzeba o tym powiedzieć, że nasz zeszłoroczny medalista mistrzostw świata miał problem, żeby zakwalifikować się na pięć kilometrów. Jest tak niesamowity poziom u mężczyzn i u kobiet, że jest ciężko się zakwalifikować. My nie dostajemy tych biletów, tylko wszyscy się o niej bijemy. Walka jest niesamowita. Nigdy tak bardzo nie byłam tego świadoma jak teraz i jestem wdzięczna. Już raz zakończyłam karierę, bo ten okropny Pekin mnie zmiażdżył, ale zaraz to wszystko odczaruję. Jeszcze dwa miesiące – dodała.
W piątek spora grupa biało-czerwonych rywalizowała również w grupie B. Najlepiej z nich spisał się Piotr Michalski, który zajął pierwsze miejsce, wyprzedzając m.in. Kacpra Abratkiewicza (20. miejsce) i Mateusza Śliwkę (24.). W rywalizacji pań na 500 metrów w grupie B piątą lokatę zajęła Karolina Bosiek, a dwudziesty trzeci na dystansie 1500 metrów był Szymon Wojtakowski, który wciąż walczy o kwalifikację na 1000 metrów i w sobotę będzie rywalizował z najlepszymi zawodnikami w grupie A.