W Zakopanem na Wielkiej Krokwi oraz na trasie nartorolkowej w zakopiańskim COS-ie rozegrany został pierwszy w historii Puchar Solidarności w kombinacji norweskiej. W sobotnich zawodach triumfował Mateusz Wantulok, który okazał się bezkonkurencyjny. Drugie miejsce zajął Marcin Budz, który wskoczył na podium po znakomitym biegu. Natomiast na najniższym stopniu stanął Jan Łowisz.
W pierwszym w historii Pucharze Solidarności w kombinacji norweskiej wystartowało 20 zawodników. Kombinatorzy tradycyjnie rozpoczęli zmagania od serii skoków do kombinacji, która odbyła się na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na półmetku rywalizacji był Mateusz Wantulok, który po skoku na odległość 136,5 metra wyprzedził kolejnego zawodnika o 9,3 punktu. Na drugiej pozycji po skokach uplasował się Michał Gut-Chowaniec, który skoczył 126 metrów, natomiast trzeci był Jan Łowisz, który uzyskał również taką samą odległość.
Następnie zawodnicy przenieśli się na trasę nartorolkową Centralnego Ośrodka Sportu w Zakopanem, gdzie dokończyli rywalizację w kombinacji norweskiej. Bieg do kombinacji w Pucharze Solidarności wyglądał nieco inaczej niż zwykle, ponieważ zawodnicy nie rywalizowali na nartorolkach, tylko mieli do pokonania tradycyjnym biegiem 6-kilometrową trasę. W zawodach triumfował Mateusz Wantulok, jednak to Marcin Budz miał najlepszy czas biegu, który na drugą pozycję awansował z siódmego miejsca. Natomiast na najniższym stopniu podium stanął Jan Łowisz. Znakomicie w biegu zaprezentował się również siódmy zawodnik sobotnich zawodów – Paweł Chyc, który do pierwszej „10” wskoczył z 17. miejsca.
– Nie wiedziałem na co mogę liczyć przed tym biegiem, ponieważ dość długo nie biegałem na nogach ze względu na te kontuzje, z którymi się ostatnio borykałem. Już trzecie i czwarte kółko wyraźnie czułem ten ból stopy zwłaszcza na tym błocie w lesie, gdzie noga się ślizgała. Jednak trzeba przyznać, że bieg cały czas był kontrolowany, ponieważ na bieżąco dostawałem informacje, że moja przewaga nad drugim zawodnikiem się zwiększa mimo, że czas nie był najlepszy. Skoro była kontrola, to również nie było sensu dodatkowo przeciążać jeszcze tej nogi i biec na 100 % - stwierdza Mateusz Wantulok. – Natomiast skok wyszedł mi w miarę fajnie. Noga dość dobrze dzisiaj pracowała, także ze skoku jestem zadowolony – dodaje. – Jedyne co to rozbieg mógłby być kilka belek niżej, ponieważ w końcówce bardziej musiałem się bronić, żeby ustać ten skok, niż ciągnąć, żeby było dalej. Spadłem z bardzo wysoka i nie pozwoliło mi to wy lądować telemarkiem, dlatego straciłem dużo punktów na notach. Poza tym większość osób mi mówiła, że mój skok był dłuższy, w granicach 139-140 metrów, a nie 136,5 metra jak mi zmierzono – podsumowuje zwycięzca I Pucharu Solidarności.
– Mój skok nie był najlepszy, ale jest bardzo zadowolony z biegu, ponieważ odrobiłem dużą stratę, którą miałem po skokach i zająłem drugie miejsce, z czego bardzo się cieszę. Na ostatnich 200 metrach miałem udało mi się jeszcze wyprzedzić Janka Łowisza, więc myślę, że jestem zadowolony z zawodów – opowiada Marcin Budz, drugi zawodnik sobotnich zawodów.
– Jestem zadowolony, ale również i zaskoczony, bo przed metą wyprzedził mnie Marcin Budz – opowiada z uśmiechem Jan Łowisz. – Szkoda tych ostatnich metrów, ale muszę przyznać, że mój skok dzisiaj był dobry, dlatego bardzo się cieszę. Natomiast po biegu czuję się ciężko, bo taki zwykły bieg inaczej oddziałuje na nogi i inaczej podczas niego trzeba rozłożyć sił. Na nartorolkach można odpocząć na zjazdach, a tutaj trzeba pracować non stop, dlatego w końcówce zabrakło siły, ponieważ skręciła mnie kolka – tłumaczy trzeci zawodnik sobotnich zmagań.