Kamil Stoch i Piotr Żyła stoczyli dziś zaciętą walkę o złoty medal mistrzostw Polski. Na półmetku zmagań na skoczni w Wiśle Malince górą był Żyła, jednak ostatnie słowo należało do Stocha. 136 metrów nie pozostawiło złudzeń, kto w tej chwili jest najlepszym polskim skoczkiem. To także nowy rekord tej skoczni. Na najniższym stopniu podium wylądował natomiast Stefan Hula.
136 metrów Kamila Stocha, uzyskane w drugiej serii mistrzostw Polski w skokach narciarskich - to od dziś najdłuższy skok uzyskany zimą na skoczni imienia Adama Małysza w Wiśle. Stoch to nowy-stary rekordzista, ponieważ poprzedni rekord (134,5 m) należał właśnie do niego i Adama Małysza. Fantastyczna odległość pozwoliła skoczkowi z Zębu zwyciężyć w zawodach, jednak dziś nie było o to łatwo.
Poprzeczkę bardzo wysoko postawił Piotr Żyła, który w pierwszej serii uzyskał aż 130 metrów. Po jego skoku jury skróciło rozbieg o jeden stopień, a Stoch uzyskał z niego 123,5 metra. Na półmetku zmagań tracił do wiślanina aż 8,1 punktu. Trzeci w tym momencie był Marcin Bachleda, który skoczył 124,5 metra.
W drugiej serii Bachleda oddał słabszy skok, lądując na 119 metrze, co wykorzystał Stefan Hula. Szczyrkowianin zaatakował z siódmego miejsca i dzięki 123 metrom wyszedł na prowadzenie w konkursie. Na rozbiegu zostało już tylko dwóch zawodników, którzy walczyli o złoto. Niesiony dopingiem licznie zgromadzonej widowni Kamil Stoch podjął rękawicę i oddał rekordowy, 136-metrowy skok. Żyła odpowiedział 129 metrami, jednak to było za mało, by zwyciężyć.
Ostatecznie ze złotego medalu cieszył się więc Kamil Stoch, który o 6 punktów wyprzedził Piotra Żyłę. Przewaga tej pary nad rywalami była ogromna - trzeci Stefan Hula stracił do zwycięzcy 45 punktów, a dziesiąty zawodnik dnia (Jakub Kot) miał aż 92 punkty straty.
Tuż za podium wylądował Marcin Bachleda (119 m w drugiej próbie), piąty był Aleksander Zniszczoł (117 i 121 m), a na szóstej pozycji sklasyfikowano Rafała Śliża (119,5 i 119,5 m).
Konkurs poprzedzony został kwalifikacjami, w wyniku których liczba zawodników została ograniczona do 40 skoczków. W zawodach udział brali polscy skoczkowie i kombinatorzy norwescy, a także reprezentanci Ukrainy. Jury stosowało w pierwszej serii kilkakrotnie z możliwości zmiany długości rozbiegu, w drugiej wszyscy skakali z tego samego 19. stopnia rozbiegu.
Pogoda dopisała organizatorom. Konkurs przebiegał przy delikatnych ruchach powietrza, głównie z przodu. W drugiej serii zaczęła padać mżawka, jednak nie miało to negatywnego wpływu na skoki zawodników. Na skoczni w Wiśle pojawiło się wielu kibiców, którzy głośno dopingowali poczynania naszych zawodników.
Był to ostatni sprawdzian dla polskich skoczków przed rozpoczynającym się w czwartek Turniejem Czterech Skoczni. Weźmie w nim udział pięciu zawodników. Nazwiska czterech z nich poznaliśmy już kilka dni temu. Piąty zostanie wybrany po konkursach Pucharu Kontynentalnego w Engelbergu (będzie to Maciej Kot albo Tomasz Byrt).
|