Liderem po pierwszej serii był Gregor Schlierenzauer, który skoczył 127,5 metra i otrzymał o 1,6 punktu wyższą notę od Norwega Andersa Fannemela (132,5 m). Tuż za nimi plasował się Japończyk Daiki Ito (125,5 m), którego strata do Austriaka wynosiła 3,3 punktu.

 

W pierwszej serii wystartowało czterech Polaków i trzech z nich dobrze poradziło sobie ze skocznią w Lillehammer. Miejsce w czołowej dziesiątce konkursu zajmował w tym momencie Jan Ziobro (129,5 m). Mało tego, w czołowej dwudziestce było jeszcze dwóch naszych reprezentantów - Klemens Murańka plasował się na 19. miejscu (128 m), a Aleksander Zniszczoł był 20. (132,5 m). Z dalszej rywalizacji nieco niespodziewanie odpadł za to najlepszy do tej pory Polak w Pucharze Świata Piotr Żyła. Wiślanin zajął 33. miejsce (127,5 m) i tylko 0,5 punktu zabrakło mu do awansu do finałowej serii.

 

W finale skaczący z obniżonego rozbiegu Schlierenzauer (138,5 m) zdołał utrzymać prowadzenie i triumfował w całych zawodach. Drugi stopień podium przypadł w udziale Andersowi Fannemelowi (139,5 m), który stracił do Austriaka 2,9 punktu. Ito (138 m) nie utrzymał trzeciego miejsca i spadł tuż za podium. Zamiast niego w czołowej trójce oglądaliśmy kolejnego z Austriaków Michaela Hayboecka (123,5 i 141 m).

 

Janowi Ziobrze (121 m) nie udało się niestety utrzymać miejsca w czołowej trzydziestce, ale może się i tak cieszyć, bo 19. pozycja to jego najlepszy rezultat w tym sezonie. Drugi równy skok oddał Murańka (123 m) i uplasował się na 21. pozycji. Z kolei Zniszczoł przesunął się na 29. lokatę (119 m).

 

Silne podmuchy wiatru spowodowały, że zawody rozpoczęły się z małym opóźnieniem, wymusiły kilka nieplanowanych przerw oraz wielokrotne zmiany długości najazdu, miały oczywiście także wpływ na długość oddawanych skoków. Wszystko to sprawiło, że wielu dobrze skaczących w tym sezonie zawodników nie zakwalifikowało się do finałowej serii.